top of page
Szukaj

🌈🍄Amsterdam, uroki Holandii🌍🚴

  • Zdjęcie autora: aniapopieko
    aniapopieko
  • 14 wrz 2021
  • 12 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 13 sie 2023

PL, English version below

4.09.2021 Eidhoven-Amsterdam Nastał dzień na który czekałam od dłuższego czasu. Czułam podekscytowanie i dreszczyk niepewności. Poprzedniego dnia nocowałam u Karoliny, dzięki czemu rano mogłyśmy razem pojechać prosto na lotnisko w Modlinie. Nasz lot zaplanowany był na godzinę 6.30 i odbył się bez żadnych opóźnień i problemów. O godzinie 8 obudziłyśmy się w przepięknym Eidhoven. Tam spacerując wąskimi uliczkami poszukiwałyśmy miejsca na nasze walizki. Gdy ta akcja nam się nie udała kupiłyśmy dwudniowe bilety na komunikację miejską i popędziłyśmy prosto do Amsterdamu.

W Noord zlokalizowane było mieszkanie naszego hosta z couchsurfing. Okolica była nieziemska. Dookoła rozprzestrzeniały się malownicze pola, rwące kanały oraz kwitnące, różowe kwiaty. Miasteczko wydawało się spokojne, dogodne dla sportowców i rodzin z dziećmi. Sam dom z przestronnymi pomieszczeniami i widokowymi oknami dodawał temu miejscu niezwykłego uroku.

Nasz host Abel ugościł nas uprzejmie. Wypiliśmy wspólną kawkę i rozgościłyśmy się w naszej sypialni. Około godziny 14 ruszyłyśmy na podbój stolicy. Przechadzałyśmy się zatłoczonymi uliczkami i wstępowałyśmy do lokalnych sklepików i marketów. Zaskakująca wydała mi się perfekcyjna architektura oraz nieziemskie zdobienia. Zaskakiwała również ilość parków i skwerów. Zwróciłam uwagę na podział starówki na części z różnych zakątków świata. Dzielnica chińska, żydowska, LGBT, włoska. Dla każdego coś dobrego. Udało nam się skosztować słodkich gofrów z polewą pistacjową, włoskiego makaronu oraz lokalnych drożdżowek z rodzynkami. Zaskoczone łatwą dostępnością marihuany i grzybków, postanowiłyśmy poznać Amsterdam od tej strony. Zakupiłyśmy specjalne Brownie oraz jointa w jednym z coffeshopów. Karolina poczuła lekki efekt, ja nie dostrzegłam niestety żadnej różnicy. Wieczorem przyglądałyśmy się ulicy czerwonych latarni i pięknym kobietom w okienkach. Nasze zwiedzanie zakończyłyśmy randeczką z darmowymi drineczkami na placu De Pijp.

Przed snem poplotkowałyśmy jeszcze trochę z hostem i z głowami pełnymi wrażeń poszłyśmy spać.


5.09.2021

Amsterdam

Ojojoj. Kiedy spojrzałam na zegarek, załamałam się. 11 - myślałam że to jakiś żart. Spałyśmy jak zabite przez ponad dziewięć godzin. Wyszykowałyśmy się pięknie i zeszłyśmy na wykwintne holenderskie śniadanie. Delektowaliśmy się różnymi rodzajami sera, pysznymi wiejskimi jajkami oraz słodkimi wypiekami. Dzieliliśmy się podróżniczym doświadczeniem przy porannej kawie. To popołudnie było niezwykle słoneczne. Postanowiłyśmy pospacerować po naszym miasteczku. Poobserwować tutejszą naturę oraz miejscowy ryneczek z cyrkiem. Początkowym planem było udanie się do Wondr Experience. Okazało się to jednak tandetnym muzeum dla instagramowych księżniczek, więc zmieniłyśmy naszą docelową destynację. Metrem pojechałyśmy w okolice Museumplein. Plac zaskoczył mnie niesamowitą przestronnością i urokiem. Zielona trawka, małe wodospadziki, szklarnie i kwiatowe ogrody. Miejsca do siedzenia, palety malarskie oraz pomniki i fontanny. Po prostu cudo. Kupiłyśmy bileciki do Moco muzeum. Uwaga przez Groupon są one zdecydowanie tańsze. Muzeum okazało się urozmaicone i wielowymiarowe. Znajdowały się w nim zarówno modernistyczne obrazy, sentencje, kolorowe instalacje. Wykorzystana w nim była gra barw i geometrii. Sale szokowały i skłaniały do refleksji. Nie brak było również zakamarków do zrobienia artystycznych zdjęć na Instagrama. Ciekawą formą wystawy był również ogród z metaforą dzieciństwa w ludzkim życiu. Zdecydowanie polecam. Po tej dwugodzinnej wizycie pooglądałyśmy małe straganiki z pamiątkami i poszłyśmy na nieziemskie frytki z majonezem truflowym do Ten. Następnym punktem na naszej mapie był market kwiatowy, dzielnica żydowska oraz zoo z uroczymi flamingami. Siedziałyśmy w Wermeichtpark i rozkoszowałyśmy się holenderską atmosferą. Oczywiście dzień nie mógł obyć się bez zakupu lokalnych serów oraz bubble tea o smaku Brown Sugar sklepie Yoyo fresh tea bar. Wieczór spędziłyśmy u naszego znajomego w akademiku w towarzystwie lampki wytrawnego wina. Bezpiecznie wróciłyśmy uberem do domku. I tak oto skończył się kolejny intensywny dzień w Amsterdamie.


6.09.2021

Amsterdam Wtorek rozpoczęłyśmy z samego rana. Umyłyśmy włosy, pooglądałyśmy przepiękną naturę przez okno i poplotkowałyśmy. Wspólnie przygotowałyśmy zdrowe śniadanko na dobry początek dnia. Czekając na kończącą przygotowania Karolinę przechadzałam się wzdłuż jeziorka i rozmyślałam. Dołączyła do mnie po chwili i obie pojechałyśmy na Rokin. Tam na placu Dam robiłam opisy poprzednich dni zwiedzania. Przechadzając się ulicznymi ryneczkami postanowiłyśmy wstąpić do Condomerie. Bardzo śmieszny sklep z kolorową wystawą, w którym można znaleźć nietypowe okazy xd Następnym punktem na naszej mapie był oczywiście Lush. Tym razem ten na stacji kolejowej. Po długim wybieraniu i poradach przemiłej pani, zakupiłam moją ulubioną maskę magnaminty oraz coś nowego karmelowo popcornowe mydełko do twarzy. Spacerkiem przemieszczałyśmy się w stronę Fooodhallen. Po drodze wstąpiłyśmy do sklepików z serami, w których nie obywało się bez próbowania nietypowych rodzajów. Kupiłyśmy widokowe kartki pamiątkowe i małe magnesiki. Samo Foodhalen znajdowało się w totalnie innej części Amsterdamu. Ta okolica tętniła życiem studenckim. Wydawała się mniej zatłoczona i przyjemniejsza. Na każdym zakątku rozpościerały się małe kawiarenki i smakowicie wyglądające piekarnie. Na jednym z rogu uliczek zaczepiła nas dziewczyna i opowiedziała historię homoseksualnej organizacji i prosiła o jej wsparcie. Foodhallen okazała się piękna w środku. Klimatyczna i pełna klimatycznych światełek i budek z jedzeniem z różnych stron świata. Coś w rodzaju Hali Koszyki lub Hali Gwardii w Warszawie. Idelane miejsce na spędzenie czasu z przyjaciółmi. Na lunch zjadłyśmy mini pankejki z bitą śmietaną, syropem klonowym i cukrem pudrem w pięknej restauracji wyglądającej jak cyrkowa karuzela.

Wieczór zakończyłyśmy wizytą w Bols Experience. Interaktywnej wystawię z drineczkami. Próbowałyśmy używać wszystkich naszych zmysłów. Wąchałyśmy, smakowałyśmy, oglądałyśmy i słuchałyśmy. Na końcu muzealnej wystawy czekał nas elegancki bar z kolorowymi alkoholami. Degustowałyśmy tam najlepsze drinki Amsterdamu, które przygotowywał dla nas niezastąpiony barman. I tak właśnie zakończył się kolejny kolorowy dzień w holenderskiej krainie. Ciekawe co czeka nas jutro ?


7.09.2021

Broek in Waterland

Zaanse Schans

Po kilku dniach spędzonych w Amsterdamie potrzebowałyśmy lekkiej zmiany. Zaplanowałyśmy więc wizyty w innych, mniejszych miasteczkach.

Początek dnia spędziłyśmy osobno. Po porannym śniadanku udałam się na odżywczy spacer. Mijałam maleńkie domki przy wodzie, niesamowite łódeczki i ukryte kawiarnie. Pieszo dotarłam aż do stacji metra Nord. Kupiłam dwudniowy bilecik i pojechałam do centrum. Stamtąd miałam udać się autobusikiem do uroczego Broek in Waterland. Okazało się, że bilety zakupione w biletomacie nie obejmowały tych poza Amsterdamem. Te były dodatkowo płatne, aż 12 euro.

Wpadłam na szalony pomysł udania się do miejsca docelowego na piechotę. Sprawdziłam na mapie, z jakiej stacji metra będzie to najwygodniejsze i wyruszyłam ku przygodzie.

Na stacji Nord udało mi się złapać autobusik na gapę, więc nie musiałam iść półtorej godziny. Taki spacer nie byłby zły, gdyby nie fakt, że trasa przebiegała przez autostradę i długaśny tunel.

Pogoda była iście wakacyjna. Na niebie brak chmurek, cieplutko i przyjemnie. W związku z tym wioska wydała mi się jeszcze piękniejsza. Wolna od turystów i przepychu. Cicha. Słychać było świergot słowików i muczenie krów. Zatrzymywałam się tak przy maleńkich kanałach, kontemplowałam, spacerowałam o bosych stopach. Delektowałam się widokiem niezdewastowanej natury. Przechadzałam się wąskimi, białymi mostami. W południe zjadłam lunczyk na przestronnym skwerze i ucięłam tam sobie wspaniałą drzemkę.

Wstąpiłam na ciasto i kawusię do kościoła. Tak, to nie pomyłka, w tamtejszym kościele można było delektować się holenderskimi przysmakami, przysłuchując się kościelnym organom.

Po kilkugodzinnym zwiedzanku udałam się do kolejnego miasteczka Zaanse Schans. Znowu autobusem i znowu na gapę. Tam spotkałam się już z Karoliną. Zachwyciły nas urokliwe zielone wiatraki z licznymi krówkami, owcami i kozami w tle. Wstępowałyśmy do maleńkich muzeów. Widziałyśmy proces tworzenia holenderskich hodaków, prawdziwej czekolady, najlepszego sera. Degustowałyśmy liczne przysmaki, nie tylko sery, ale też karmelowe Stroopwafel.

Robiłyśmy przepiękne sesje zdjęciowe.

Kiedy miałyśmy już wystarczająco nowych miejsc, pojechałyśmy do centrum Amsterdamu. Tym razem zostałyśmy przyłapane na próbie jazdy na gapę. Udałyśmy niezorientowane, biedne turystki i przemiły kierowca pozwolił nam jechać.

Na zachód słońca wjechałyśmy na widokowy taras w W Lounge. W eleganckim otoczeniu przypatrywałyśmy się golden hour.

Po tym wydarzeniu siadłyśmy na przepyszny deserek przy jednym z kanałów. Niespodziewanie byłyśmy świadkami zaręczyn. Karolina okazała się najlepszą reporterką i udokumentowała całe zdarzenie.

Wieczór zakończyłyśmy wizytą w Red District i obserwowaniem pań w okienkach.

Dzień pełen nowych wrażeń, oderwanych od pędu Amsterdamu. Warto dodać, że pełno w nim było miłych słów i komplementów.


08.09.2021

Amsterdam Ostatni pełen dzień w Amsterdamie okazał się nieprzewidywalny i cudowny. Obudzona miauczeniem kota wstałam i pomaszerowałam na poranne śniadanie i kawusię z widokiem na lokalne kanały. Po porządnym powitaniu dnia ruszyłam na dalszy podbój miasta. Na mojej liście priorytetowej znalazło się szukanie magicznych trufli. Udało mi się je znaleźć w drugim z wybranych sklepów w dość dobrej cenie. Głównym planem na środowe popołudnie okazało się majestatyczne muzeum Van Gogha. Nie sposób być w Amsterdamie i nie odwiedzić tego artystycznego miejsca. Obrazy ustawione były przestronnie, dzięki czemu nie czuło się natłoku doznań. Dodatkowo w każdej sali na ścianach dostrzec można było inspirujące opisy i cytaty. Kilka obrazów zdecydowanie zwróciło moją uwagę, a na liście najlepszych znalazły się japońskie plakaty, kwitnące wiśnie oraz autoportrety artysty. Ciekawe muzeum, które warto zobaczyć przynajmniej raz. Po naszej wizycie razem z Karoliną wyszłyśmy do rozgrzanego promieniami słonecznymi miasta. Kupiłyśmy maleńkie magnesy oraz przekąski na nasz słodziutki piknik. Vondelpark- to właśnie tam odbyłyśmy niesamowitą podróż w świecie barw i melodii. Oglądałyśmy serial, który dział się w rzeczywistości. W tym miejscu można być kim się chce. Akceptowani są wszyscy, bez względu na wygląd, rasę i płeć. Kreatywność i pewność siebie królują. Każdy ma szansę na rozwijanie własnego ja, co jest niesamowite i zdecydowanie inspirujące. Wspaniały dzień zakończyłyśmy spacerkiem po centrum i wizytą w Biu!Tea, gdzie spotkałyśmy polską pracowniczkę. Siedząc przy Damrak street sączyłyśmy kolorowe napoje i rozkoszowałyśmy się ostatnimi momentami spędzonymi w nocnej Holandii.


ENG

🌈🍄 Amsterdam, the charms of the Netherlands 🌍🚴


September 4, 2021

Eidhoven-Amsterdam

The day I've been waiting for a long time has come. I felt the excitement and the thrill

of uncertainty. The previous day

I stayed at Karolina's, so in the morning we could go together straight to the airport i

n Modlin.

Our flight was scheduled for 6.30 am and took place without any delays or problems.

At 8 o'clock we woke up in beautiful Eidhoven. There, walking through the narrow streets, we were looking for a place for our suitcases. When this action failed, we bought two-day tickets for public transport and rushed straight to Amsterdam.

Our couchsurfing host's apartment was located in Noord. The surroundings were heavenly. Picturesque fields, rushing canals and blooming pink flowers spread around. The town seemed calm, convenient for athletes and families with children.

The house itself with spacious rooms and viewing windows added an extraordinary charm to this place. Our host Abel welcomed us kindly. We drank coffee together and made ourselves comfortable in our bedroom.

Around 14:00 we set out to conquer the capital. We walked the crowded streets and visited local shops and markets. I was surprised by the perfect architecture and unearthly decorations. The number of parks and squares was also surprising. I noticed the division

of the old town into parts from different parts of the world. Chinese, Jewish, LGBT, Italian Quarter. Something good for everyone. We managed to taste sweet waffles with pistachio sauce, Italian pasta and local yeast rolls with raisins.Surprised by the easy availability of marijuana and mushrooms, we decided to get to know Amsterdam from this side.

We bought a special Brownie and a joint in one of the coffeeshops. Karolina felt a slight effect, unfortunately I did not notice any difference. In the evening we watched the red light street and the beautiful women in the windows. We ended our tour with a date with free drinks at De Pijp square.

Before going to bed, we chatted a little more with the host and went to sleep with our heads full of impressions.


September 5, 2021

Amsterdam

Ooooh. When I looked at my watch, I broke down. 11 - I thought it was some kind of joke. We slept like the dead for over nine hours. We got ready beautifully and went downstairs for an exquisite Dutch breakfast. We enjoyed various types of cheese, delicious country eggs and sweet pastries. We shared our travel experience over morning coffee.

It was an unusually sunny afternoon. We decided to walk around our town. Observe

the local nature and the local market with a circus.

The initial plan was to go to the Wonder Experience. However, it turned out to be a tacky museum for instagram princesses, so we changed our final destination.

We took the subway to the Museumplein area. The square surprised me with its incredible spaciousness and charm. Green grass, small waterfalls, greenhouses and flower gardens. Seating, painting palettes, and monuments and fountains. Just a wonder.

We bought tickets to the Moco museum. Note via Groupon they are definitely cheaper.

The museum turned out to be varied and multidimensional.

There were both modernist paintings, maxims and colorful installations. It used a game

of colors and geometry. The rooms were shocking and thought-provoking. There were also nooks and crannies to take artistic photos for Instagram. An interesting form of

the exhibition was also a garden with a metaphor of childhood in human life. I definitely recommend it. After this two-hour visit, we looked at the little souvenir stalls and went for some amazing fries with truffle mayonnaise at Ten.

The next point on our map was the flower market, the Jewish quarter and the zoo with cute flamingos. We sat in the Wermeichtpark and enjoyed the Dutch atmosphere.

Of course, the day couldn't go without buying local cheeses and Brown Sugar flavored bubble tea at the Yoyo fresh tea bar.

We spent the evening at our friend's dormitory with a glass of dry wine. We made our way back safely to the cabin. And that's how another intense day in Amsterdam ended.


September 6, 2021

Amsterdam

We started Tuesday morning. We washed our hair, watched the beautiful nature through the window and chatted. Together we prepared a healthy breakfast for a good start to the day.

While waiting for Karolina to finish her preparations, I walked along the lake and thought. She joined me after a while and we both went to Rokin. There, on Dam Square, I wrote descriptions of the previous days of sightseeing. Strolling through the street markets,

we decided to stop by the Condomerie. A very funny shop with a colorful display where you can find unusual specimens xd

The next point on our map was, of course, Lush. This time the one at the train station.

After a long selection and advice from a nice lady, I bought my favorite magnaminta mask and something new caramel popcorn face soap.

We walked towards Fooodhallen. On the way, we stopped at cheese shops where we had to try some unusual types. We bought scenic souvenir cards and small magnets.

Foodhalen itself was in a totally different part of Amsterdam. The area was bustling with student life. It seemed less crowded and more pleasant. Small cafes and delicious-looking bakeries spread out in every corner. On one of the street corners,

a girl accosted us and told us the story of a homosexual organization and asked for their support. Foodhallen turned out to be beautiful inside. Atmospheric and full of lights and booths with food from around the world. Something like Hala Koszyki or Hala Gwardii

in Warsaw. The perfect place to spend time with friends.

For lunch we ate mini pancakes with whipped cream, maple syrup and powdered sugar in a beautiful restaurant that looked like a circus carousel. We ended the evening with a visit to Bols Experience. I will exhibit interactive with drinks. We tried to use all our senses. We smelled, we tasted, we watched and we listened. At the end of the museum exhibition, an elegant bar with colorful spirits awaited us. We tasted there the best drinks of Amsterdam, which were prepared for us by an irreplaceable bartender. And that's how another colorful day in the Dutch land ended. I wonder what awaits us tomorrow?


September 7, 2021

Broek in Waterland

Zaanse Schans

After a few days in Amsterdam we needed a little change. So we planned visits to other, smaller towns. We spent the day apart. After breakfast in the morning, I went for

a nourishing walk.

I passed tiny houses by the water, amazing boats and hidden cafes. I walked all the way

to the Nord metro station. I bought a two-day ticket and went downtown. From there I was supposed to go by bus to the charming Broek in Waterland. It turned out that the tickets purchased at the ticket machine did not include those outside of Amsterdam. These were paid extra, as much as 12 euros. I got the crazy idea of ​​going to my destination on foot.

I checked on the map from which metro station it would be the most convenient and set off for the adventure. At the Nord station I managed to catch a stowaway bus, so I didn't have to walk for an hour and a half. Such a walk would not be bad, if not for the fact that the route ran through the highway and a long tunnel. The weather was truly holiday.

No clouds in the sky, nice and warm. This made the village even more beautiful to me.

Free from tourists and glamor. Quiet. You could hear the chirping of nightingales and the mooing of cows. I would stop at the tiny canals, contemplate, walk barefoot. I enjoyed the view of unspoilt nature. I walked the narrow white bridges. At noon I ate lunch on

a spacious square and took a wonderful nap there. I went to church for cake and coffee. Yes, that's not a mistake, in the local church you could enjoy Dutch delicacies while listening to the church organ. After a few hours of sightseeing, I went to the next town

of Zaanse Schans. On the bus again and on the stowaway again. That's where I met Caroline. We were delighted by the charming green windmills with numerous cows, sheep and goats in the background. We went to tiny museums. We saw the process of creating Dutch hodaks, real chocolate, the best cheese. We tasted numerous delicacies, not only cheese, but also caramel Stroopwafel.

We did beautiful photo shoots. When we had enough new places, we went to the center of Amsterdam. This time we were caught trying to stowaway. We pretended to be uninformed, poor tourists and a nice driver let us go.

At sunset we drove to the observation deck in the W Lounge. We watched the golden hour in an elegant setting. After this event, we sat down for a delicious dessert by one of the canals. Unexpectedly, we witnessed an engagement. Karolina turned out to be the best reporter and documented the whole event. We ended the evening with a visit to the Red District and watching the ladies in the windows.

A day full of new impressions, detached from the rush of Amsterdam. It is worth adding that it was full of kind words and compliments.


September 8, 2021

Amsterdam

The last full day in Amsterdam turned out to be unpredictable and wonderful. Awakened by the cat meowing, I got up and headed for my morning breakfast and coffee overlooking the local canals. After a decent greeting of the day, I went on to conquer the city.

Searching for magic truffles was on my priority list. I managed to find them in the second of the selected stores at a fairly good price. The main plan for Wednesday afternoon turned out to be the majestic Van Gogh Museum. It is impossible to be in Amsterdam and not visit this artistic place. The paintings were arranged spaciously, so you didn't feel the rush

of sensations. In addition, inspirational descriptions and quotes could be seen on the walls of each room. Several paintings definitely caught my attention, and the list of the best ones included Japanese posters, cherry blossoms and the artist's self-portraits. An interesting museum worth seeing at least once.

After our visit, Karolina and I went out to the sun-warmed city. We bought tiny magnets and snacks for our sweet picnic. Vondelpark - this is where we had an amazing journey

in the world of colors and melodies. We watched a series that happened in reality. Here you can be whoever you want. Everyone is accepted, regardless of appearance, race

and gender. Creativity and confidence reign supreme. Everyone has a chance to develop their own self, which is amazing and definitely inspiring.

We ended the wonderful day with a walk around the city center and a visit to Biu!Tea, where we met a Polish employee. Sitting on Damrak street, we sipped colorful drinks and enjoyed the last moments spent in the Netherlands at night.


 
 
 

Commentaires


Post: Blog2_Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

©2020 by altertravel. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page