Bordeaux 🌴🥂🌉

PL, English below

Nie sądziłam, że w najbliższym czasie powrócę do Francji. Kraj bagietek, wina i przepięknej architektury skusił mnie jednak po raz kolejny i udałam się odkrywać jego południowe zakątki.

Niedziela

Naszą francuską przygodę rozpoczynamy od ponad godzinnego opóźnienia PKP. Oczekiwaniu odjazdu do Krakowa towarzyszył stres i dodatkowa dawka adrenaliny.

Nie wiedziałam, czy zdążę na lot. Na szczęście wszystko poszło gładko i nawet się

nie obejrzałam i obudziłam się w Bordeaux.

Pogoda była iście rajska. Na niebie brak chmur, a słońce ogrzewało moją twarz.

Miasteczko Mérignac, w którym wynajęłam apartament wydawało się bezludne.

Cisza, spokój i palmy. Miałam problem z dostaniem się do apartamentu, gdyż nie dostałam kodu. Tutaj przy pomocy Airbnb wszystko udało się rozwiązać.

Wieczorem pojechałam do centrum. Przeszłam się uliczkami miasteczka skąpanego

w blasku lamp. Zachwycałam się oświetlonym Mirror d'eau i majestatycznym

Pont de Pierre. Uliczki pełne turystów przybywających na rozgrywki rugby tętniły życiem.

Niedzielne zwiedzanie zakończyłam spacerem wzdłuż rzeki Garrony i degustacją wspaniałego wina w restauracji z uroczym ogrodem Frida.

Poniedziałek

Obudził mnie nie alarm, a walące w ziemię, głośne pioruny. Poranna burza nadciągnęła.

Poprzewracałam się jeszcze trochę z boku na bok. Zrobiłam trening i wyszłam po najlepsze croissanty i kawę na świecie. Z moim śniadaniem w ręku wybrałam się na odkrywanie miasta.

Przechadzała się malowniczymi uliczkami. Dotarłam na Płac de La Victoire, gdzie ujrzałam przepiękny monument uroczego żółwia. Dalej podążałam jedną z najdłuższych ulic zakupowych Sainte-Catherine. Tam kupiłam przepiękny biały top. Spróbowałam też tamtejszego przysmaku w La Toque Cuivrée. Mówię tutaj o canelé - małych babeczkach

z chrupiącą karmelową skórką i budyniowym środkiem.

Szłam dalej. Odkrywałam przepiękne murale i budynki. Kolorowe kwiaty i parasole czekały na każdym zakątku. Przyglądałam się potężnej katedrze Saint André. Delektowałam się jej przepiękną architekturą i cudownym jasnym kolorem. Poszłam na Place de La Bourse i do Monument aux Giordins. Ostatni wywarł na mnie ogromne wrażenie, wyglądając niczym Fontanna di Trevi w Rzymie.

Pierwszą część zwiedzania zakończyłam lunchem i drzemką w parku Jardin Public.

Po przerwie nadszedł czas na kluczowy punkt dnia. Była nim wizyta w La Cité du Vin. Interaktywnej zwiedzanie o powstawaniu wina. Piękny, nowoczesny, wysoki budynek skrywał w sobie dwanaście interaktywnych wystaw. Połączenie zapachu, smaku, wzroku

i zabawy. Na zwiedzanie przeznaczyłam dwie godziny, co było zdecydowanie niewystarczające. Na wsłuchanie się w winne opowieści i przyjrzenie się czerwonym, białym i różowym barwom wina polecam przeznaczenie trzech godzin. Ostatnim punktem wspaniałego zwiedzania była degustacja lampki francuskiego wina na widokowym tarasie. Takie wspaniale widoki to ulubiona część moich podróży.

Wieczorem przeszłam się nowoczesnym mostem Pont Jacques Chaban Delmas

na drugą stronę rzeki. Kroczyłam tak aż do wspaniałego undergroundowego konceptu

z barami i restauracjami. Darwin Eco-Système - to tam właśnie delektowałam się ostrygami.

Ten dzień był bardzo męczący, ale piękny i owocny. Takim akcentem zakończyłam elegancką przygodę i udałam się na projekt do Domino.

ENG

I didn't think I would return to France anytime soon. However, the country of baguettes, wine and beautiful architecture tempted me once again and I went to explore its southern corners.

Sunday

We start our French adventure with over an hour delay of PKP. The expectation of departure to Krakow was accompanied by stress and an additional dose of adrenaline. I didn't know if I would make it to the flight. Fortunately, everything went smoothly and I didn't even look back and woke up in Bordeaux.

The weather was truly magical. There were no clouds in the sky and the sun warmed

my face.

The town of Mérignac, where I rented an apartment, seemed uninhabited.

Silence, tranquillity and palm trees. I had a problem getting into the apartment because

I didn't get the code. Here, with the help of Airbnb, everything was solved.

In the evening I went to the center. I walked through the streets of a town bathed

in the glow of lamps. I was delighted with the illuminated Mirror d'eau and the majestic Pont de Pierre. The streets full of tourists coming to rugby games were teeming with life.

I ended my Sunday tour with a walk along the Garrona River and a tasting of great wine

in a restaurant with a charming Frida garden.

Monday

I was woken up not by an alarm, but by loud lightning bolts knocking on the ground.

The morning storm has come.

I rolled over a little more from side to side. I did the workout and went out to get the best croissants and coffee in the world. With my breakfast in my hand, I went to explore the city.

I strolled through the picturesque streets. I arrived at Płac de La Victoire, where I saw

a beautiful monument to a charming turtle. I continued to follow one of Sainte-Catherine's longest shopping streets. There I bought a beautiful white top. I also tried the local delicacy in La Toque Cuivrée. I'm talking about canelé - small muffins with crispy caramel crust

and pudding center.

Smile on. I discovered beautiful murals and buildings. Lace flowers and umbrellas

were waiting in every corner. I looked at the mighty Cathedral of Saint André. I savoured

its beautiful architecture and wonderful bright color. I went to Płace de La Bourse and Monument aux Giordins. The last one made a huge impression on me, looking like the Trevi Fountain in Rome.

I ended the first part of the tour with lunch and a nap at Jardin Public Park.

After the break, it was time for a key point of the day. It was a visit to La Cité du Vin. Interactive tour about the creation of wine. The beautiful, modern, tall building hid twelve interactive exhibitions. A combination of smell, taste, sight and fun. I spent two hours visiting, which was definitely not enough. To listen to the wine stories and look at the red, white and pink colors of wine, I recommend the purpose of three hours. The last point

of a great visit was tasting a glass of French wine on the observation deck. Such wonderful views are a favorite part of my travels.

In the evening I walked the modern Pont Jacques Chaban Delmas bridge to the other side of the river. I walked so far as to a wonderful underground concept with bars

and restaurants. Darwin Eco-Système - that's where I savoured oysters.

The day was very tiring but beautiful and fruitful. With such an accent I ended my elegant adventure and went to the project to Domino.