🧀Rodzinne wyprawy. Czas na wspólne odkrywanie włoskich zakątków !🍷
- aniapopieko
- 14 sie 2021
- 17 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 11 sie 2023
PL, English version below
Dzień 1
07.08.2021
Sobota rano, alarmy dzwonią, czas wstawać.
Zaspani zjedliśmy maleńkie śniadanie i umyliśmy się jak należy.
Następnie autem udaliśmy się na parking w okolicy lotniska w Modlinie. To właśnie stamtąd mieliśmy wylecieć do niesamowitej Sycylii. Cały proces odprawy i nadawania bagażu przebiegł spokojnie i bez jakichkolwiek utrudnień.
W samolocie siedzieliśmy rozdzieleni. Obok mnie miejsce zajął maleńki Włoch,
który zaczepiał mnie przez całą podróż. Tak słodko gadał sobie po italiańsku.
Po około trzy godzinnej podróży spędzonej na oglądaniu niebiańskich przestworzy wylądowaliśmy bezpiecznie w Katanii. Pogoda tutaj to istna magia. Termometry pokazywały 38 stopni Celsjusza.
Klimat wspaniały, a w roślinności oczywiście dominowały majestatyczne palmy, eukaliptusy, kaktusy i cyprysy.
Do naszego wakacyjnego domu dojechaliśmy autobusem lotniskowym z przesiadką na autobus 530, który w iście włoskim stylu spóźnił się ponad pół godziny.
Nasza kwatera znajdowała się blisko starego centrum miasta i portu rybackiego.
Cały domek był bardzo przytulny i przestronny, wyposażony jak należy.
Nie brakowało w nim w zasadzie niczego. Najbardziej zaskoczyło mnie patio z różowymi kwiatami i miejscem do wspólnego odpoczywania oraz lodówka wypełniona schłodzonymi napojami. Wspaniały wydaję mi się również fakt wyposażenia lokalu w rolety zaciemniające, dzięki czemu nasz sen mógł być znacznie bardziej odżywczy.
Po wypakowaniu walizek i podpisaniu niezbędnych dokumentów ruszyliśmy na zwiedzanie okolicznych miejsc. Przespacerowaliśmy się do portu. Podziwialiśmy kamieniste plaże, ogromny wulkan Etnę oraz liczne wąskie, kolorowe uliczki. Symbolem miasta jest słoń, który chroni miasto przed nieszczęściami. W każdym zakątku znajdują się jego kolorowe pomniki i miniaturki.
Z produktów zakupionych w lokalnym markecie zorganizowaliśmy piknik pod jednym z rozłożystych drzew. Zajadaliśmy pachnące sery, ciacha i bagietki. Po drodze znaleźliśmy też wypasioną lodziarnię bezglutenową Ernesto, gdzie skosztowaliśmy pistacjowych gelato.
Wieczór spędziliśmy plotkując na naszym patio i planując główne atrakcje wyjazdu.
Po godzinie dwudziestej drugiej, gdy temperatura pozwalała już na swobodne spacery, razem z mamą i tatą ruszyliśmy na podbój miasta nocą. Na piechotę doszliśmy do ruin starego miasta. Tam życie rozkręcało się właśnie nocą. Wszędzie słychać było głośną muzykę, widać było tańczących ludzi oraz przepiękne budowle.
Liczne maleńkie lampiony i uliczne światełka nadawały temu miejscu romantycznego klimatu. Polecam przyjrzeć się przepięknemu Teatro romano de Catania, fontannie dell’Elefante oraz placowi Del Duomo. W zasadzie w jaką uliczkę by się nie skręciło znaleźć można było coś wyjątkowego i przyciągającego uwagę. Ciekawie wyglądały kolorowe parasole zawieszone na dachach kamienic.
Zmęczeni, ale zachwyceni klimatycznym miastem wróciliśmy pieszo do naszego domostwa i przed godziną drugą nad ranem zasnęliśmy jak niemowlęta. Naprawdę udany dzień !
Dzień 2
08.08.2021
Ten poranek zaczął się w południe. Wyspani i w świetnej formie udaliśmy się na nasze patio na najlepszą włoską kawę i soczyste winogrona. Takie rozpoczęcie dnia z widokiem na kwitnące erytyny to prawdziwa oznaka wakacji.
Dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić na plaży. Na początku wybraliśmy się pieszo w okolicę starego miasta, gdyż okazało się, że w niedziele tylko tam można kupić bilety autobusowe. Mijaliśmy przepiękne, bogato zdobione sklepy. Wstąpiliśmy do sklepiku Crai w celu zakupienia zimnych napoi. Na naszej trasie ulokowany był także majestatyczny ogród Bellini, po którym przechadzaliśmy się, nabieraliśmy wody z fontanny i siedzieliśmy sobie w cieniu rozłożystych platanów.
Na nasze miejsce docelowe Le Campannine dojechaliśmy autobusikiem D. Plaża była szeroka, czysta i piaskowa. Wykupiliśmy miejsca na prywatnej części wybrzeża.
Kosztowało nas to 20 euro (dwa leżaki i parasol).
Słońce znajdowało się tak wysoko, że bez cienia nie dalibyśmy rady. Pluskaliśmy się w ogromnych morskich falach, spacerowaliśmy po rozgrzanym piasku i wspólnie leniuchowaliśmy słuchając włoskich piosenek. Nie obyło się bez przerwy na kawę freddo oraz crema di caffe z widokiem na olbrzymi wulkan Etnę.
Wieczorem, gdy zaczęło robić się chłodniej udaliśmy się w kierunku naszej miejscowości. Tam znaleźliśmy bezglutenową pizzerie Acido Lattico. Niesamowitą opcją było to, że wszystkie pozycje z menu można było zażyczyć sobie w wersji bez pszenicy. My zamówiliśmy cztery pizze. Wybraliśmy te najbardziej nietypowe z pistacjami, ricottą w brzegach i różnymi rodzajami prosciutto. Szczerzę powiem, że pizze bezglutenowe były obłędne, natomiast te zwyczajne nie wywarły na mnie żadnego wrażenia.
Najedzeni i wypoczęci przeszliśmy się jeszcze wąskimi uliczkami miasta i wróciliśmy do domu.
*Uwaga ! W niedzielę większość sklepów i restauracji jest zamkniętych.
*Bilety są ciężko dostępne, warto kupić kilka na raz.
*Pamiętajcie o coperto naliczanym, gdy chcecie usiąść w restauracji, wynosi ono około 1-2 euro za osobę.
Dzień 3
09.08.2021
Kolejny dzień w kaktusowej Sycylii. Wstaliśmy około godziny ósmej i od razu zaczęliśmy się szykować do wyjścia. W naszych poniedziałkowych planach znalazła się wizyta na lokalnym targu Ballaro.
Udaliśmy się tam pieszo. Po drodze wstąpiliśmy na wypasione śniadanko do najlepszej piekarni bezglutenowej w okolicy Pasticceria Savia. Delektowaliśmy się rogalami z nadzieniem pistacjowym i kolorowymi granitami.
Gdy udało nam się już dotrzeć na targ, przechadzaliśmy się wzdłuż kolorowych straganów. Kupowaliśmy świeżutkie, słodziutkie owoce i orzechy. Po jakimś czasie rodzice z bratem zmęczeni, postanowili wrócić do domu. Ja zostałam, by w pełni nasiąkać atmosferą katańskiego miasta.
Popatrzyłam jeszcze chwilę na oferowane produkty i wytargowałam przepiękny, dziewczęcy słomkowy kapelusz z kwiatami u boku za jedyne pięć euro.
Jedną z targowych uliczek wydostałam się na zewnątrz.
Poszłam w kierunku starego miasta, bo właśnie tam znajdowała się jedna z wąskich uliczek prowadzących na szczyt czegoś nieodkrytego, ozdobionego fioletowymi kwiatami. Wdrapałam się i zobaczyłam stary ryneczek i prościutki ale oszałamiający kościółek protestancki. Weszłam do wnętrza i chwileczkę się przyjrzałam.
Chodziłam po placach i poszukiwałam najlepszych kartek i magnesów pamiątkowych. Na kawę udałam się do jednego z najbardziej eleganckich McDonaldów w okolicy. Cieplutka kawa ginseng to jest to !
Na zakończenie mojej cudownej podróży wstąpiłam do mojego ulubionego parku, w którym siadłam, aby lekko odetchnąć i poczytać książkę.
W drodze powrotnej w Deco zrobiłam zakupy spożywcze dla rodzinki
Na tarasie zjedliśmy wspólny obiad, pograliśmy tez w siciliane – nowo odkrytą grę karcianą. Poniedziałek zakończyliśmy wizytą na plaży i kąpielą w morskich falach.
Co czeka nas jutro ?! Oto jest pytanie!
Dzień 4
10.08.2021
,,Kolejny dzień staram się zrozumieć, co zdarzyło się”
Leniwe włoskie poranki splatają się w jedną chmurę relaksu i odłączenia od rzeczywistości. Oddycham pełną piersią i smakuję. Czuję gorzki zapach kawy i wdycham tytoniową woń. Idę tak przed siebie z pistacjowym croissantem w ręku, wszędzie słyszę gwar włoskich przekomarzań i widzę ich niesamowitą gestykulację. Ktoś na rogu woła bella, bella !
Ja odwracam się w tamtym kierunku i uśmiecham się z gracją. Wsiadam do zatłoczonego autobusu pełnego różnorodnych turystów. I tam już mogę uspokoić na chwilę mój oddech. Obserwuję przez zakurzone szyby każdy zakątek i każdą parną uliczkę. Myślę o tym co zdarzyło się i zdarzy się jeszcze. Wychodzę pospiesznie aby zdążyć. Przepycham się i w końcu jestem.
Dotykam rozgrzanego promieniami słońca piasku, biegnę w stronę wody, gdyż podłoże agresywnie pali moje stopy. Unoszę się wręcz, jakbym była wiatrem. Szumiąco wkraczam do rwącej wanny. Zanurzam głowę i już znikam gdzieś głęboko pod słoną taflą. Zatracam się tak na godziny i zapominam o tym co jest dookoła mnie. Nie wiem gdzie jestem, nie interesuję mnie godzina, ani dzień tygodnia. Nie słyszę głosów, nie widzę wulkanu, tylko ja i nieskończona otchłań.
Spoglądam na moje zmarszczone jak śliwki palce. Robię więc ostatniego podwodnego fikołka i biegnę z powrotem, wracam, nadal będąc myślami tam w morskiej głębi.
Ciągle mi mało, szybko więc chwytam coś to zjedzenia, poprawiam makijaż, zakładam obcasy i już jestem na kamienistym wybrzeżu. Tym razem jest inaczej. Nie zatapiam się już w głębi, a jestem obecna tu i teraz. Oglądam spadające gwiazdy i wiem, że to właśnie jest miejsce, w którym czuję, że żyję. Smakuję wytrawnego wina i wtapiam się całkowicie w tą włoską atmosferę.
W druga stronę nie idę już sama. Mam przewodnika, który pokazuję mi nieodkryte zakątki katańskiego miasteczka. Słowa wylewają się ze mnie niczym kropelki rosy na porannej trawie. Zapadam się na śnieżnobiałym prześcieradle i w marzeniach płynę nadal gdzieś w otchłani błękitu.
Dzień 5
11.08.2021
Poranek cicho rozpoczął się. Na niebie nie było żadnej chmurki, a termometry o godzinie ósmej już wskazywały 38 stopni Celsjusza. Niemożliwe ? A jednak.
Wzięłam ze sobą mamę i poszłyśmy. Wąskimi uliczkami miasta niczym prawdziwe damy przechadzałyśmy się powoli plotkując i oglądając lśniące w promieniach słońca kamienice. W jednej z najlepszych kawiarni w mieście Café Sauvage rozkoszowałyśmy się śniadaniowymi granitami pistacjowymi oraz waniliowymi rogalikami. Po wytwornej uczcie spacerowałyśmy jeszcze odrobinę, by w południe odpocząć w zacienionym zaciszu naszego domu.
Sjestę spędziliśmy na odrobinie gimnastyki oraz czytaniu podróżniczych książek.
Wybrałam dla nas niesamowite miasteczko Aci Trezza z licznymi formacjami skalnymi w nietypowych kształtach, które znajdowały się na światowej liście Natura 2000.
Pojechaliśmy tam z radością i pełnym zapałem. Skakaliśmy w morskie fale obijające się o kamienisty brzeg. Nurkowaliśmy i oglądaliśmy rybki i małe kraby w przejrzystej i czyściutkiej wodzie. Wysychaliśmy na skałach i tak krąg zdarzeń zataczał się w tą i z powrotem.
Na wspaniałą kolację poszliśmy do lokalu Uuma na wyśmienite sushi, aperolki i poke bowl. Palce lizać. Świeżutkie składniki i niesamowita infuzja smakowa.
Autobusem wróciliśmy do centralnej części Katanii, skąd przespacerowaliśmy się jeszcze pod sam dom.
Tam długo rozmawialiśmy na oświetlonym gwiazdami tarasie i rozgrywaliśmy liczne partie w makao.
Dzień 6
12.08.2021
Przed nami zwiedzanie najważniejszej atrakcji wyspy – potężnego, plującego lawą wulkanu – Etny.
Nasza wycieczka rozpoczęła się z samego rana o godzinie szóstej. Szybki prysznic, kawka, ciacho i w drogę. Wzięliśmy ze sobą plecaki, nakrycie głowy, kremy z filtrem oraz to, co najważniejsze, czyli wygodne buty sportowe.
Wycieczkę zorganizowaliśmy sami, gdyż lubimy podejmować takie wyzwania. Autobusem dojechaliśmy do głównego dworca kolejowego, z którego ruszyliśmy specjalnym busem AST, który zawiózł nas pod same podnóże wulkanu.
Oczywiście nie obyło się bez przystanku na porządną, gorzką kawę i mrożone granity.
Droga prowadziła przez zawiłe zakamarki, lasy i prawdziwe skalne jaskinie. Sama w sobie sprawiała ogromną frajdę i cieszyła oko.
Do miejsca docelowego dojechaliśmy około godziny dziewiątej. Przed nami rozpościerały się ogromne czarne góry z kurzącym się wszędzie czarnym pyłem wulkanicznym.
Wiał silny wiatr, który zrywał nam czapki z głów – a to dopiero podnóże tego giganta.
Pierwszy etap wspinaczki postanowiliśmy przebyć za pomocą specjalnej kolejki linowej (koszt takiej atrakcji to 30 euro za osobę w dwie strony). Przyjemny wjazd obserwacyjny. Wysiedliśmy na wysokości 2500 metrów.. Tam wiatr był zdecydowanie bardziej porywisty i nie było widać już nic poza czarno szarymi stożkami.
Człapaliśmy przed siebie noga za nogą, powoli, ale skutecznie. Kamienie zsypywały się spod naszych stóp. Słońce prażyło policzki. I tak właśnie kroczek po kroczku zdobyliśmy tego giganta. Widzieliśmy rozległe kratery i dymiące się elementy. Niesamowite przeżycie. Uważam, że będąc na Sycylii należy zaliczyć tę część miasta i tą atrakcję.
Przed zjazdem powrotnym zaszliśmy jeszcze na kawę ginseng oraz pyszną nalewkę pistacjową. W małym sklepiku kupiliśmy kartki, magnesy i kolczyki z wulkanicznych skał.
O godzinie szesnastej busik zabrał nas z powrotem do naszego miasta. Wyczerpani, przespaliśmy całą trasę.
W Katanii udaliśmy się na znakomitą kolację do jednej z lokalnych restauracji Tratoria del Cavaliere. Zamówiliśmy wykwintne risotto z owocami morza oraz smażoną ośmiornicę. Pychota !
Wieczorem wyszliśmy też na spacer po starym mieście i na lokalne lody.
Miło zakończyliśmy dzień rozmawiając na naszym patio.
Dzień 7
13.08.2021
Ostatni dzień naszego pobytu w makaronowym mieście.
Z samego rana udaliśmy się do najbliższego punktu aptecznego, w którym można było wykonać niezbędne do lotu testy antygenowe. W piętnaście minut mama i Michał uzyskali wynik, na szczęście negatywny, co pozwoliło im bez problemu wrócić do Polski.
Za dwa testy zapłacili jedynie osiemnaście euro, cena zdecydowanie niższa niż polskie
160 złotych.
Spacerowaliśmy w tym dniu zatłoczonymi uliczkami podmiejskimi. Oglądaliśmy biegających wszędzie turystów i przepiękne kaktusy.
Na wspólne granitowe śniadanie i wypasione rogale udaliśmy się do jednej z najlepszych lokalnych cukierni Savia. Siedliśmy przy stoliku z widokiem na najpiękniejszy ogród i w miłej atmosferze prowadziliśmy ciekawe rozmowy.
Popołudnie spędziliśmy oddzielnie. Rodzice z Michałem odpoczywali na zacienionym patio. Ja ruszyłam na podbój mojej ukochanej starówki. Jeszcze raz spojrzałam na katedrę świętej Agaty oraz kolorowy teatr Massimo Bellini. Pożegnałam się z przynoszącym szczęście słoniem oraz fontanną dell’Amenano. Ponownie wstąpiłam do maleńkiego sklepiku, w którym zakupiłam dwa zabytkowe magnesy – jeden z promienistym słońcem, drugi z maleńką mapą wyspy.
Przechadzając się tak spokojnie wąskimi uliczkami natrafiłam na butik, który od razu przyciągnął moją uwagę. Weszłam więc do niego i przymierzałam kolorowe sukienki i płaszcze. Udało mi się wybrać trzy sztuki oryginalnej garderoby. Obkupiona po uszy ruszyłam w dalszą trasę z ogromnym uśmiechem na ustach.
Z najlepszym katańskim buble tea w ręku i ciekawą książką podróżniczą usiadłam w parku. W cieniu palm spędziłam kilka dobrych godzin.
Wróciłam na chwilę do domku, aby odłożyć zakupy i chwileczkę odetchnąć.
O godzinie szesnastej całą rodziną udaliśmy się do Aci Trezza. Tam kąpaliśmy się w przezroczystej wodzie i oglądaliśmy podwodne życie. Opalaliśmy się na skałkach i graliśmy w karty.
Na zakończenie wyjazdu postanowiliśmy też spróbować jeszcze kilku lokalnych specjałów. Punkt pierwszy brioszki z pistacjowymi lodami w Gran Cafè Solaire.
Punkt drugi świetna poke bowl z ośmiornicą, czarnym ryżem, ananasem, ikrą i wodorostami. Polecam serdecznie.
Z tego cudownego miasteczka wracaliśmy w korkach autobusem numer 534. Nocą jeszcze raz udaliśmy się, aby rzucić okiem na rozświetloną starówkę. Z mamą usiadłyśmy na drineczka w przytulnej i eleganckiej restauracji Plaza
I w taki oto sposób pożegnaliśmy tętniącą życiem Katanię. Następnego dnia czekał nas jedynie lot powrotny. Wyjazd udany, kreatywny i nietypowy. Świetne rodzinne wakacje.
ENG
🧀 Family trips. It's time to discover Italian corners together!🍷
Day 1
August 7, 2021
Saturday morning, alarms are ringing, time to get up. Sleepily, we ate a tiny breakfast and washed properly. Then we went by car to the parking lot near the airport in Modlin. It was from there that we were supposed to fly to the amazing Sicily. The entire check-in and baggage claim process was smooth and hassle-free. We were separated on the plane. Next to me took place a tiny Italian, that haunted me the entire trip. He spoke Italian so sweetly. After about three hours of traveling spent watching the sky, we landed safely in Catania. The weather here is magic. The thermometer showed 38 degrees Celsius.
The climate was wonderful, and the vegetation was of course dominated by majestic palms, eucalyptus, cacti and cypresses. We got to our holiday home by the airport bus with a change to bus 530, which in true Italian style was over half an hour late. Our accommodation was close to the old city center and the fishing port. The whole cottage was very cozy and spacious, equipped as it should be. There was basically nothing missing from it. What surprised me the most was the patio with pink flowers and a place to relax together, as well as a fridge filled with chilled drinks. It also seems great to me that the premises were equipped with blackout blinds, thanks to which our sleep could be much more nourishing. After unpacking the suitcases and signing the necessary documents, we set off to explore the surrounding places.
We walked to the port. We admired the rocky beaches, the huge Etna volcano and numerous narrow, colorful streets. The symbol of the city is an elephant that protects the city from misfortunes. In every corner there are his colorful monuments and miniatures. We organized a picnic under one of the spreading trees from the products purchased at the local market. We ate fragrant cheeses, cakes and baguettes. Along the way, we also found a fancy gluten-free ice cream shop, Ernesto, where we tasted pistachio gelato. We spent the evening gossiping on our patio and planning the highlights of the trip. After 10 pm, when the temperature allowed for free walks, together with my mum and dad we went to conquer the city at night. We walked to the ruins of the old town. There was life at night there. Loud music could be heard everywhere, people were dancing and beautiful buildings could be seen. Numerous tiny lanterns and street lights gave this place a romantic atmosphere. I recommend taking a look at the beautiful Teatro romano de Catania, the dell'Elefante fountain and Del Duomo square. In fact, in whatever street you turned, you could find something unique and eye-catching. Colorful umbrellas hung on the roofs of tenement houses looked interesting. Tired, but delighted with the climatic city, we walked back to our homestead and before two o'clock in the morning we fell asleep like babies. A really successful day!
Day 2 August 8, 2021 This morning started at noon. Well rested and in great shape, we went to our patio for the best Italian coffee and juicy grapes. Such a start of the day with a view of blooming erythins is a real sign of holidays. Today we decided to spend the day at the beach. At first, we went on foot to the old town, as it turned out that on Sundays only there you can buy bus tickets. We passed beautiful, richly decorated shops. We went to Crai's shop to buy cold drinks. On our route there was also the majestic Bellini garden, where we strolled, took water from the fountain and sat in the shade of spreading palm trees. We took the D bus to our destination Le Campannine. The beach was wide, clean and sandy. We booked seats on a private part of the coast. It cost us 20 euros (two sunbeds and an umbrella). The sun was so high that we couldn't make it without the shadow. We splashed in huge sea waves, walked on hot sand and laze together listening to Italian songs. There was a break for freddo coffee and crema di caffe with a view of the huge Etna volcano. In the evening, when it started to get colder, we went towards our village. There we found a gluten-free pizzeria Acido Lattico. The amazing option was that all items on the menu could be wished for in a wheat-free version. We ordered four pizzas. We chose the most unusual ones with pistachios, ricotta in the edges and various types of prosciutto. Honestly, the gluten-free pizzas were insane, while the regular ones didn't impress me at all. Fully fed and rested, we walked through the narrow streets of the city and returned home. *Attention ! Most shops and restaurants are closed on Sunday. *Tickets are hard to come by, it's worth buying several at once. *Remember the coperto charged when you want to sit in a restaurant, it is about 1-2 euros per person.
Day 3 August 9, 2021 Another day in cactus Sicily. We got up around eight o'clock and immediately started getting ready to leave. Our Monday plans included a visit to the local Ballaro market. We went there on foot. On the way, we stopped for a delicious breakfast at the best gluten-free bakery in the area, Pasticceria Savia. We enjoyed croissants with pistachio filling and colorful granitas. When we managed to reach the market, we walked along the colorful stalls. We bought fresh, sweet fruit and nuts. After some time, my parents and my brother were tired and decided to return home. I stayed to fully soak up the atmosphere of the Catanian city. I looked at the products on offer for a while and bargained for a beautiful, girlish straw hat with flowers at the side for only five euros. One of the market streets I got outside. I went in the direction of the old town, because that was where one of the narrow streets leading to the top of something undiscovered, decorated with purple flowers. I climbed up and saw the old square and the simple but stunning Protestant church. I went inside and looked around for a while. I walked around the squares looking for the best cards and souvenir magnets. For coffee I went to one of the most elegant McDonald's in the area. Warm ginseng coffee that's it! At the end of my wonderful journey, I stopped by my favorite park, where I sat down to breathe a little and read a book. On the way back in Deco I did grocery shopping for my family. We ate dinner together on the terrace and played siciliane - a newly discovered card game. We ended Monday with a visit to the beach and swimming in the sea waves. What awaits us tomorrow?! That is the question!
Day 4 August 10, 2021 "Another day trying to understand what happened" Lazy Italian mornings intertwine into one cloud of relaxation and disconnection from reality. I breathe deeply and taste. I smell the bitter smell of coffee and inhale the smell of tobacco. I walk ahead with a pistachio croissant in my hand, everywhere I hear the buzz of Italian banter and see their amazing gestures. Someone on the corner is calling bella, bella! I turn in that direction and smile gracefully. I get on a crowded bus full of various tourists. And there I can calm my breathing for a moment. I watch every corner and every steamy street through the dusty windows. I think about what has happened and will happen again. I'm leaving in a hurry to catch up. I push through and I'm finally there. I touch the sun-heated sand, I run towards the water, because the ground aggressively burns my feet. I float like the wind. I step noisily into the rushing tub. I dip my head and already disappear somewhere deep under the salty surface. I lose myself like that for hours and forget about what is around me. I don't know where I am, I don't care about the time or day of the week. I don't hear voices, I don't see a volcano, just me and the infinite abyss. I look down at my wrinkled fingers. So I do one last underwater somersault and run back, back, my mind still there in the deep sea. Still not enough, so I quickly grab something to eat, fix my makeup, put on heels and I'm already on the rocky coast. This time it's different. I no longer sink into the depths, but I am present here and now. I watch shooting stars and I know that this is where I feel alive. I taste dry wine and I blend completely into this Italian atmosphere. I'm not walking alone anymore. I have a guide who shows me the undiscovered corners of the Catanian town. The words spill out of me like dewdrops on the morning grass. I collapse on a snow-white sheet and in my dreams I still float somewhere in the abyss of blue.
Day 5 August 11, 2021 The morning started quietly. There was not a cloud in the sky, and the thermometers at eight o'clock already indicated 38 degrees Celsius. Impossible ? And yet. I took my mother with me and we went. Like real ladies, we walked slowly through the narrow streets of the city, gossiping and watching the tenement houses glistening in the sun. In one of the best cafes in the city, Café Sauvage, we enjoyed breakfast pistachio granitas and vanilla croissants. After the refined feast, we walked a little longer to rest at noon in the shaded privacy of our home. We spent the siesta doing some gymnastics and reading travel books. I chose for us the amazing town of Aci Trezza with numerous rock formations in unusual shapes, which were on the world Natura 2000 list. We went there with joy and full enthusiasm. We jumped in the sea waves hitting the rocky shore. We snorkeled and watched fish and small crabs in clear and clean water. We dried on the rocks, and so the cycle of events went back and forth. For a great dinner, we went to Uuma for delicious sushi, aperols and a poke bowl. Fingers licking. Fresh ingredients and an amazing flavor infusion. By bus we returned to the central part of Catania, from where we took a walk to the house. There we talked for a long time on the starlit terrace and played numerous games in macao.
Day 6 August 12, 2021 Ahead of us is a visit to the most important attraction of the island - a powerful, lava-spewing volcano - Etna. Our trip started early in the morning at 6 o'clock. Quick shower, coffee, cake and on the road. We took with us backpacks, hats, creams with a filter and what is most important, i.e. comfortable sports shoes. We organized the trip ourselves, because we like to take such challenges. We got to the main railway station by bus, from which we took a special AST bus, which took us to the very foot of the volcano. Of course, there was a stop for a decent, bitter coffee and frozen granita. The road led through intricate nooks, forests and real rock caves. It was a lot of fun in and of itself. We reached our destination around nine o'clock. Before us stretched huge black mountains with black volcanic ash everywhere. There was a strong wind blowing our hats off our heads - and this is just the foot of this giant. We decided to cover the first stage of the climb using a special cable car (the cost of such an attraction is 30 euros per person return). Pleasant observation entrance. We got off at an altitude of 2500 meters. There the wind was definitely more gusty and nothing but black and gray cones could be seen. We shuffled forward, leg by leg, slowly but surely. Stones fell from under our feet. The sun was burning our cheeks. And that's how we conquered this giant step by step. We saw extensive craters and smoking features. Amazing experience. I believe that while in Sicily you should include this part of the city and this attraction. Before the return ride, we stopped for a ginseng coffee and a delicious pistachio liqueur. \
In a small shop we bought cards, magnets and earrings made of volcanic rocks. At 4 pm the bus took us back to our city. Exhausted, we slept the entire trip. In Catania, we had an excellent dinner at one of the local restaurants, Tratoria del Cavaliere. We ordered exquisite seafood risotto and fried octopus. Yummy! In the evening we also went for a walk around the old town and for local ice cream. We had a nice end to the day chatting on our patio.
Day 7 August 13, 2021 The last day of our stay in pasta city. In the morning we went to the nearest pharmacy, where we could perform the antigen tests necessary for the flight. In fifteen minutes, my mother and Michał got the result, fortunately negative, which allowed them to return to Poland without any problems. They paid only eighteen euros for two tests, a price much lower than the Polish ones PLN 160. We walked on that day through crowded suburban streets. We watched tourists running everywhere and beautiful cacti. We went to one of the best local confectionery Savia for a joint granite breakfast and fancy croissants. We sat at a table overlooking the most beautiful garden and had interesting conversations in a nice atmosphere. We spent the afternoon apart. My parents and Michał were relaxing on the shaded patio. I went to conquer my beloved old town. I looked again at the Cathedral of Saint Agatha and the colorful theater of Massimo Bellini. I said goodbye to the lucky elephant and the fountain dell'Amenano. I went back to the tiny shop and bought two antique magnets, one with a radiant sun, the other with a tiny map of the island. Walking so peacefully through the narrow streets, I came across a boutique that immediately caught my attention. So I went in and tried on colorful dresses and coats.
I managed to choose three pieces of the original wardrobe. Bought up to my ears,
I continued my journey with a huge smile on my face. With the best Katana buble tea in my hand and an interesting travel book, I sat down in the park. I spent a good few hours in the shade of palm trees. I went back to the cottage for a while to put down the shopping and take a breath. At 4 pm the whole family went to Aci Trezza. There we swam in the clear water and watched the underwater life. We sunbathed on the rocks and played cards. At the end of the trip, we also decided to try a few more local specialties. The first point is brioche with pistachio ice cream at Gran Cafè Solaire. Point two great poke bowl with octopus, black rice, pineapple, roe and seaweed. I heartily recommend.
Comentarios