top of page
Szukaj

TAJLANDIA

  • Zdjęcie autora: aniapopieko
    aniapopieko
  • 18 paź 2022
  • 12 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 13 sie 2023

PL, English version below


Sam tytuł już chyba mówi sam za siebie.

Tym razem wystarczyło mi odwagi, motywacji i pieniędzy, aby udać się tak daleko od domu, tak daleko od Polski i Europy. Czy się bałam? Czy nie było mi szkoda czasu? Wkładu? Zaangażowania? Czy nie ryzykowałam zbyt dużo?

Zdecydowanie nie. Po tej podróży mogę powiedzieć, że jestem jedną z najszczęśliwszych wersji samej siebie. Wersją 2.0. Rozwiniętą, jakby bardziej doświadczoną i z głową pełną nowych perspektyw i punktów widzenia.


Na początku myślałam, że podróż ta będzie dobrym momentem na nakręcenie filmu lub prowadzenie codziennych wpisów w formie dziennika podróży. Jednak nic bardziej mylnego. Uroki Azji za bardzo przyćmiły mój umysł i otępiły moje zdolności artystyczne. Kamera, telefon, cała Warszawa i Polska poszły daleko w odstawkę i zapomnienie na te niezapomniane trzy tygodnie.


Sam pomysł Tajlandii wpadł mi do głowy podczas Autostop Race we Włoszech. I jak to ja zaczęłam moje marzenia spełniać. Skrupulatnie planować i skrupulatnie kupować i rezerwować. Nie musiałam zbyt długo zastanawiać się nad osobą, z którą na pewno chciałabym spędzić wakacje. Karolina była pierwszą i jedyną kandydatką na to stanowisko, bo to przecież my tworzymy najlepszy travel duet, jaki można sobie wymarzyć.


Zdradzę Wam, jakie miejsca wybrałyśmy:

* Bangkok

* Koh Phangan

* Ao Nang

* Pkuket

* Chiang Mai


Lista na pierwszy rzut oka może wydać się podejrzanie krótka, ale zerknijcie na odległości ...


Każda z wysp, każde z miast było zupełnie inne. Skrywało historie, ludzi, zabytki, kulturę i jedzenie, o której nie miałam szczerze żadnego większego pojęcia. Każdy, dosłownie każdy dzień, nawet każda godzina tam w Azji zaskakiwała mnie i pokazywała, jak świat jest różnorodny i piękny, zapierający dech w piersiach.


A co tam takiego niby EKSTRA jest w tej Tajlandii?

Zacznijmy od palm. Zielone, rozłożyste, pachnące. Dają cień w upalne dni, kokosy do ochłody i odżywienia ciała. Wyglądają po prostu bosko i jakoś tak kojąco i tropikalnie. Rosną na piaszczystych, jaśniutkich plażach. Jaka jest woda na plaży? Czysta, krystalicznie czysta. Wszystko w niej widać, najdrobniejsze kamyczki na dnie. Najprzedziwniejsze rybki na dnie, najmniejsze jeżowce próbujące pokuć wasze stopy. Pływające, drewniane łódki, szybko mknące po tafli falującej wody. Nawołujących do usługi Tajów wymachujących flagami i kolorowymi girlandami. Wyobraźcie sobie to wszystko. Spacerujecie, zamykacie oczy, nagle otwieracie i widzicie coś jeszcze. Zachód słońca. Ale nie taki normalny zachód słońca. Zachód tak intensywny i tak kolorowy, że aż sprawia wrażenie sztucznego. Zachód powodujący, że nogi się pod Wami uginają, a Wy po prostu stajecie i nie wiecie co ze sobą zrobić. Zachód, który pokazuje potęgę wszechświata i siłę natury. Jeszcze Was nie przekonałam. Idziecie dalej po plaży. Coś Was w kręgosłupie zaczyna boleć. O, czyżby to masaże na plaży. Czy to tajskie masaże na plaży. Kładziecie się, słuchacie szumu morza i oddajecie się głębokiemu relaksowi i zapomnieniu.


Lubicie psy, koty, może jakieś chomiki. Tajowie też lubią zwierzątka. Słonie, małpy, skorpiony, krokodyle. Nie tylko do głaskania, ale też do chrupania. Ciekawe, prawda. Jako silna osoba, niemogąca przegapić nowego doświadczenia i wyzwania skosztowałam skorpiona. Taki trochę mocno przypieczony wafel. Smak niezbyt wyraźny, chrupiący, ale podobno bogaty w białko. A te inne zwierzątka takie piękne. Małpki wcale niebojące się ludzi, nawet takie malutkie, dzieciaczki. A słonie to takie jakby odkurzacze,

tylko w formacie XXL.



Dla fanów motoryzacji warto dodać, że podróżowanie po Tajlandii skuterkiem to pikuś. Są one dostępne wszędzie i dla każdego. Nie trzeba się zbyt wiele naszukać, by znaleźć ten nie za drogi i działający na najwyższych obrotach. Ceny takich sprzętów jak i paliwa są bardzo niskie. A kręte i malownicze drogi na wyspach, sprawiają, że jest to sprzęt właśnie idealny na tego typu zwiedzania.


Góry, lasy i parki. Po prostu natura. Tych wysp człowiek jeszcze nie zbudował i bardzo dobrze. Tam właśnie można zwiedzić i zażyć kąpieli w wodospadzie na wyłączność. Można też wspiąć się na wzgórze, na którego szczycie górować będzie złota świątynia buddy. Można położyć się , zamknąć oczy i pomedytować. Można mieszkać w domkach typu bungalow i z ich balkonu wskoczyć wprost do niebieściutkiego jeziora. Można mieszkać na pięknym glampingu i otaczać się wonią konwalii, róż, tulipanów i żonkili. Można wypłynąć łodzią daleko od wszystkich i od wszystkiego i po prostu popatrzeć w gwiazdy.


Z drugiej strony w Tajlandii znalazłam też miejsca dla fanów nowoczesności i luksusu. Liczne skytower, bary rooftop, hotele z jacuzzi na dachu lub na balkonie. masaże pięciogwiazdkowe, lekcje hot jogi z widokiem na miasto, czy urocze różowe taksówki. W Bangkoku można znaleźć wiele fancy miejsc i poczuć się w nich jak król życia.


W dzisiejszym poście wspomnę jeszcze o jedzeniu. O moi drodzy. Moje dodatkowe trzy kilogramy po powrocie mówią same za siebie. Jedzenie wyśmienite. Ostre, aromatyczne, posiadające wiele struktur i faktur. Jedzenie, które nie nudzi się i sprawia, że w sumie nie chcecie przestawać jeść i z niecierpliwością czekacie na kolejny głód, prawdziwe afrodyzjaki. Pad Thai, Zielone Curry, Mango Sticky Rice, Morning Glory, Spring Rollsy, wodorosty w formie chrupków, lody mochi i wiele, wiele więcej, ale o tym będzie oddzielny akapit.


A do picia? No bubble tea oczywiście. W cenie około 3/4 zł (w Polsce około 25zł). Pyszne. Najlepsze moim zdaniem było to o smaku miętowo-czekoladowym z tapioką i galaretką kawową.


No i na pewno ukochany sklep 7-eleven, za którym tęsknie. W ogóle tęsknię.


CIĄG DALSZY NASTĄPI...


Wiatr we włosach, gdy wracasz motocyklem nad ranem. Pędzisz w szalonym tempie. Nie oglądasz się za siebie. Jedyne, co daje Ci cień i ochłodę to przydrożne palmy. Nie wiadomo kiedy na twarz spadają Ci krople deszczu. Sącza się nieprzerwanie po Twojej spoconej skórze. Ich taniec zamienia się w lawinę, torpedę. Nagle nie zostaje z Ciebie już nic poza parą, chmurą dymu wdychanego nieprzerwanie mimo zamkniętych ust. Mimo okoliczności, jakich - nietypowych czujesz się dobrze i wcale nie spieszy Ci się do miejsca docelowego. W końcu możesz zatopić się w moment, zatracić się beznamiętnie i poczuć wolność.


8.09.2022

Lecimy, kochani lecimy. Tym razem klasą o wiele lepszą niż Ryanair. Ale zanim lot, to oczywiście odprawa. I tu pierwsza wielka niespodzianka. Rozglądamy się, a tutaj Dawid, nasz kolega z Warszawy. Los przydzielił nad do tego samego samolotu. Żeby historia była ciekawsza, dodam, że okazało się również, że będziemy nocować w tym samym hostelu w Koh Phangan, w którym Dawid będzie pracował. Jest tyle samolotów i tyle hosteli, a tutaj proszę bardzo trafiło na te same.

Wróćmy do podróży. Mój pierwszy raz na pokładzie samolotu z linii Quatar Airlines. Niesamowite doświadczenie luksusu i elegancji. Fotele wygodne, przestronne. Telewizorki zaopatrzone w najlepsze filmy wszechczasów. Kocyki, opaski na oczy i skarpetki. Cieplutkie przekąski i posiłki i napojów ile tylko dusza zapragnie. Nawet nie poczułam tych kilku godzin które spędziłam na pupie. Udało mi się usiąść tuż obok Karoliny. Dzięki temu mogłyśmy plotkować i zamieniać się obawami, nastawieniem i razem ekscytować.

Przesiadkę miałyśmy w Quatarze, na lotnisku, które teoretycznie miało być duże, ekscytujące i pełne nietypowych sklepów, a w rzeczywistości było takie jak Modlin - puste i nudne.


9.09.2022

Po nocy spędzonej w naszym luksusowym samolociku obudziłyśmy się świeże i gotowe do odkrywania uroków Tajlandii. Bezpiecznie wylądowałyśmy w Bangkoku. I wprost sprzed naszego terminala złapałyśmy busola do centrum. Było to skąplikiowane, mało kto mówił po angielsku, nie można było płacić inną walutą niż baty. Ludzie jednak byli bardzo pomocni i wspólnymi siłami udało nam się uzbierać niezbędna kwotę i ruszyć do celu.

Rzuciły nam się w oczy liczne skuterki szybko przemieszczające się po drogach oraz złote pomniki władców ustawione na środku placów i obficie ozdobione kwiatami. Niestety, gdzie nie spojrzeć czuć było biedę. Mnóstwo osób chodziło, a raczej włóczyło się po ulicy szukając resztek i prosząc o każdą pomoc. Mimo tego, co bardzo mnie zdziwiło, na ich twarzy pojawiał się uśmiech i wdzięczność, tak jakby sama egzystencja sprawiała im jakieś wewnętrzne spełnienie.

Wszystko wyglądało egzotycznie. Budynki, samochody, sklepy i ludzie.

Dotarłyśmy do hostelu Here. Zrobiłyśmy check-in i od razu wskoczyłyśmy do basenu z chłodną wodą. Bardzo spodobało mi się ustylizowanie ogrodu i części wspólnych w stylu tropikalnej dżungli, coś nietypowego.

Tego dnia miałyśmy jeszcze resztki sił na zwiedzanie okolicy. Udałyśmy się na pierwsze zakupy spożywcze i wyśmienitego pad Thai. Właśnie wtedy po raz pierwszy przekonałyśmy się na własnej skórze, że ceny jedzenia w Bangkoku są niskie. Obiad za 5 zł, kawa za 2 zł. U nas w Polsce takie coś dawno już nie miało miejsca.

Poszłyśmy też na najbardziej popularną ulicę Thanon Kao San. Tętniąca życiem, energią młodości, nigdy nie śpiąca. Pełna barów, klubów, straganów i restauracji. Szaleństwo!

Z kubkiem kokosowego smoothie w ręku przeszłyśmy się na spacer wzdłuż rzeki i pozłacanych świątyń.

Przed zaśnięciem poznałyśmy jeszcze kilka osób z hostelu.


ENG
The title itself probably speaks for itself.
This time I had enough courage, motivation and money to go so far from home, so far from Poland and Europe. Was I scared? Wasn't I wasting my time? contribution? involvement? Did I risk too much?
Definitely not. After this journey, I can say that I am one of the happiest versions of myself. version 2.0. Developed, as if more experienced and with a head full of new perspectives and points 
of view.

At first, I thought that this trip would be a good time to shoot 
a movie or keep daily entries in the form of a travel journal. However, nothing could be more wrong. The charms of Asia have clouded my mind too much and dulled my artistic abilities. The camera, the telephone, the whole of Warsaw and Poland have gone far into oblivion and oblivion for these unforgettable three weeks.

The very idea of ​​Thailand came to my mind during the Hitchhiking Race in Italy. And how I started fulfilling my dreams. Meticulously plan 
and meticulously buy and reserve. I didn't have to think too long about the person I would definitely like to spend the holidays with. Karolina was the first and only candidate for this position, because we are the best travel duo you can imagine.

Let me tell you what places we chose:
* Bangkok
* Koh Phangan
* Ao Nang
* Pkuket
* Chiang Mai

The list may seem suspiciously short at first glance, but take a look at the distances ...

Each of the islands, each of the cities was completely different. It had stories, people, monuments, culture and food that I honestly had no idea about. Every, literally every day, even every hour there in Asia surprised me and showed me how diverse and beautiful the world is, breathtaking.

And what is there EXTRA in this Thailand?
Let's start with the palms. Green, spreading, fragrant. They give shade on hot days, coconuts to cool down and nourish the body. They just look divine and somehow so soothing and tropical. They grow on sandy, light beaches. How is the water on the beach? Pure, crystal clear. You can see everything in it, the tiniest pebbles at the bottom. The strangest fish on the bottom, the smallest sea urchins trying to forge your feet. Floating, wooden boats, speeding quickly across the surface of the waving water. Calling for the service of Thais waving flags and colorful garlands. Imagine it all. You're walking around, you close your eyes, then suddenly you open them and you see something else. Sunset. But not a normal sunset. A sunset so intense and so colorful that it seems artificial. The sunset that makes your legs bend under you and you just stop and don't know what to do with yourself. A sunset that shows the power of the universe and the power of nature. I haven't convinced you yet. You keep walking along the beach. Something in your back starts to hurt. Oh, is it massages on the beach. It is Thai massages on the beach. You lie down, listen to the sound of the sea 
and indulge in deep relaxation and oblivion.

Do you like dogs, cats, maybe some hamsters. Thais also like animals. Elephants, monkeys, scorpions, crocodiles. Not only for stroking, 
but also for munching. Interesting, right. As a strong person who cannot miss a new experience and challenge, I tasted scorpion. 
A slightly overcooked waffle. The taste is not very pronounced, crunchy, but apparently rich in protein. And those other animals are 
so beautiful. Monkeys not afraid of people at all, even such tiny babies. And elephants are like vacuum cleaners,
only in XXL format.

For automotive fans, it is worth adding that traveling around Thailand by scooter is a piece of cake. They are available everywhere and for everyone. You don't have to search too much to find the one that is not too expensive and works at the highest speed. Prices of such equipment and fuel are very low. And the winding and picturesque roads on the islands make it the perfect equipment for this type of sightseeing.

Mountains, forests and parks. Just nature. These islands have not yet been built by man, and very well. It is there that you can visit and take a bath in the waterfall exclusively. You can also climb the hill, on top of which there will be a golden Buddha temple. You can lie down, close your eyes and meditate. You can live in bungalows and from their balconies jump straight into the blue lake. You can live in a beautiful glamping and surround yourself with the scent of lilies of the valley, roses, tulips and daffodils. You can take a boat away from everyone and everything and just look at the stars.

On the other hand, in Thailand I also found places for fans 
of modernity and luxury. Numerous skytowers, rooftop bars, hotels with jacuzzi on the roof or on the balcony. five-star massages, hot yoga classes overlooking the city, or cute pink taxis. In Bangkok you can find many fancy places and feel like the king of life.

In today's post I will talk about food. Oh my dear. My extra three kilos after returning speak for themselves. Delicious food. Sharp, aromatic, with many structures and textures. Food that doesn't get boring and makes you actually want to eat and wait impatiently for another hunger, real aphrodisiacs. Pad Thai, Green Curry, Mango Sticky Rice, Morning Glory, Spring Rolls, seaweed in the form of crisps, mochi ice cream and much, much more, but this will be discussed in a separate paragraph.

And for drinking? A bubble tea of ​​course. At a price of about PLN 3/4 (in Poland about PLN 25). Delicious. The best in my opinion was the mint chocolate flavor with tapioca and coffee jelly.

And certainly the beloved 7-eleven store, which I miss. I miss it at all.

TO BE CONTINUED...

The wind in your hair as you return by motorcycle in the morning. You are running at a crazy pace. You don't look back. The only thing that gives you shade and coolness are roadside palm trees. You don't know when raindrops fall on your face. It oozes constantly over your sweaty skin. Their dance turns into an avalanche, a torpedo. Suddenly there 
is nothing left of you but steam, a cloud of smoke inhaled continuously despite closed mouth. Despite the unusual circumstances, you feel good and you are not in a hurry to reach your destination. You can finally sink into the moment, lose yourself dispassionately and feel free.

September 8, 2022
We're going, darling, we're going. This time a much better class than Ryanair. But before the flight, of course, the briefing. And here is the first big surprise. We look around, and here is Dawid, our friend from Warsaw. Fate assigned over to the same plane. To make the story more interesting, I will add that it also turned out that we will be staying in the same hostel in Koh Phangan where Dawid will be working. There are so many planes and so many hostels, and here you go to the same ones.
Let's go back to travel. My first time on a plane with Quatar Airlines. An amazing experience of luxury and elegance. Comfortable, spacious seats. TVs stocked with the best movies of all time. Blankets, blindfolds and socks. Warm snacks and meals and drinks as much as your heart desires. I didn't even feel the few hours I spent on my ass. I managed to sit right next to Karolina. This allowed us to gossip and exchange fears, attitudes and excitement together.
We had a change in Quatar, at the airport, which theoretically was supposed to be big, exciting and full of unusual shops, but in reality it was just like Modlin - empty and boring.

September 9, 2022
After a night spent in our luxury plane, we woke up fresh and ready to discover the charms of Thailand. We landed safely in Bangkok. And right in front of our terminal we caught a compass to the center. It was complicated, hardly anyone spoke English, you couldn't pay in any currency other than baht. People, however, were very helpful 
and together we managed to collect the necessary amount and move to the goal.
We noticed numerous scooters moving quickly on the roads and golden monuments of rulers placed in the middle of the squares and abundantly decorated with flowers. There was poverty everywhere you looked. 
Lots of people were walking, or rather roaming the street looking 
for leftovers and asking for any help. Despite this, which surprised me very much, there was a smile and gratitude on their faces, as if existence itself gave them some inner fulfillment.
Everything looked exotic. Buildings, cars, shops and people.
We arrived at Here Hostel. We checked in and immediately jumped into the pool with cool water. I really liked the stylization of the garden and common areas in the style of a tropical jungle, something unusual.
That day we still had the last of our strength to explore the area. We went for the first grocery shopping and delicious Pad Thai. It was then that we found out for the first time that the prices of food in Bangkok are low. Lunch for PLN 5, coffee for PLN 2. In Poland, such a thing has not happened for a long time.
We also went to the most popular street Thanon Kao San. Vibrant with life, energy of youth, never sleeping. Full of bars, clubs, stalls and restaurants. Madness!
With a cup of coconut smoothie in hand, we went for a walk along the river and the gilded temples.
Before falling asleep we met a few more people from the hostel.







 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

©2020 by altertravel. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page