top of page
Szukaj

Włoska objazdówka

  • Zdjęcie autora: aniapopieko
    aniapopieko
  • 16 gru 2020
  • 19 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 8 sie 2023

Cienka granica między fantazją a rzeczywistością


PL, English version below


Powrót do nieodkrytych korzeni. Miejsce, które odkryłam wtedy i od razu poczułam do niego szaleńczą miłość. Domyślacie się, o jakim zakątku świata mówię ? Państwie wina, tańca, uśmiechu i pizzy. Tak jest, opowiem Wam dzisiaj historię z tej krainy optymizmem i otwartością płynącej. Chciałabym również podkreślić, że w trakcie tej wycieczki poznałam jednego z moich obecnych, wspaniałych przyjaciół, na którego zawsze mogę liczyć, dlatego ma tez ona dla mnie wyjątkowe znaczenie J


25.07.2019

Trasa

Dzisiaj nastał dzień wyjazdu do Włoch. Po dwugodzinnym spacerze do pociągu, wróciłam z Madzią na Ursynów (poprzedniego dnia brałyśmy udział w tanecznym przyjęciu w Dobrej Woli). Spacer o godzinie piątej nad ranem był czymś nietypowym i tajemniczym. We mgle stawiałyśmy kolejne, powolne kroki. Dźwięki wydawane przez okoliczne zwierzęta: kozy, koguty i cykady towarzyszyły nam przez cały czas. Porozmawiałyśmy na wiele ciekawych tematów. To był zdecydowanie spacer życia ! Przed wyjazdem do Włoch dokupiłam jeszcze kilka rzeczy w drogerii, dopięłam walizkę i ostatecznie pojechałam na Dworzec Zachodni. Stamtąd nowoczesnym busikiem ruszyliśmy na naszą wakacyjna podróż. Razem z Alą, która wybrała się ze mną na ten wyjazd z Atasu, przespałyśmy praktycznie całą drogę do Włoch (musiałyśmy być padnięte po wydarzeniach z poprzedniego dnia, bo spanie przez 27 godzin to niezły wyczyn).


26.07.2019

Wenecja

Moje urodzinki ! Pełnoletniość. Czy coś się zmienia ? Szczerze, to tylko w dokumentach . Mentalność zostaje ta sama. Jak wyobrażałam sobie wcześniej ten dzień ? W zasadzie nie miałam co do niego zbyt wysokich oczekiwań, chciałam po prostu przeżyć go z uśmiechem na ustach, w towarzystwie przyjaciółki. I tak też się stało.

Już około godziny dziewiątej wjechaliśmy do miasteczka, zaparkowaliśmy na jednym z parkingów poszliśmy na całodniowe zwiedzania. Pierwszym punktem na naszej liście był rejs promem na wyspę. Siedzieliśmy sobie, podziwialiśmy piękne, lazurowe morze, liczne stateczki, łódki oraz wspaniałą, antyczną architekturę. Czułam wiatr we włosach oraz promienie słońca muskające moje policzki. Cudowne uczucie. Po godzinnym rejsie dotarliśmy na wyspę szkła. Obejrzeliśmy pokaz tworzenia kolorowych szklanych arcydzieł. Następnie czekał na nas spacer po całej Wenecji z przewodnikiem oraz czas wolny na zakupy i robienie zdjęć. Najbardziej w tym wodnym miasteczku uwiodły mnie wąskie uliczki i okazałe gondole. Oczywiście sami Włosi również bardzo mi się podobali ♥

Zauważyłam też katedrę pełną złotych witraży na placu św. Marka. Polecam, aby podczas spaceru zwrócić na nią uwagę. Charakterystyczne dla tego placu są także liczne krużganki i stragany. Żałuję bardzo, że opis słowny nie jest w stanie w pełni odzwierciedlić piękna tego miejsca.

O godzinie dziewiętnastej pojechaliśmy do hotelu Antille. Pokoje były tam schludne i dość przestronne. Na kolacje podano nam typowy włoski obiad – penne z sosem pomidorowym (mało sosu, dużo makaronu), drugie danie – kurczak z sałatą, wersja wege – pomidory z sałatą (widać nie znali się za bardzo na diecie wegetariańskiej), na deser – soczysty arbuz. Na stołach nie zabrakło świeżutkiej oliwy i octu winnego. Pod koniec spotkało mnie miłe zaskoczenie – pani, która zajmowała się naszą grupą złożyła mi życzenia i wręczyła piękny rysunek Wenecji, magnes i lampkę dobrego wina. To było naprawdę cudowne i kochane. Cała grupa zaśpiewała dla mnie ,,Sto lat”. Potem od jednego z uczestników dostałam pizzę z dostawa pod same drzwi, którą specjalnie dla mnie kupił. To również było urocze. Wieczorem czytałam piękne życzonka i pisałam z ważnymi dla mnie ludźmi. O dwudziestej pierwszej wpadli do naszego pokoju nowi znajomi. Piliśmy wspólnie złotego, brokatowego szampana i wspólnie świętowaliśmy aż do północy. Cudowny dzień ! Nie mogłam spędzić go lepiej. Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną w tym ,,przełomowym dniu”.


27.07.2019

Florencja

Po wspaniałym, głębokim śnie od razu obudziłam się z uśmiechem na ustach. Szybko się umyłam ubrałam, dopakowałam, po czym zwiozłam walizkę na dół. Śniadanie – bułka, croissant, ser, dżem, sok i kawa – nie mój typ, ale ważne, że zjedzone zostało w dobrej atmosferze. Potem czekała nas podróż autokarem i pociągiem do Florencji. Miasteczko było dość małe (1/3 Krakowa) i bardzo urokliwe. Zupełnie nie przypominało Wenecji. Wszędzie rozpościerały się wąskie, kamienne uliczki, przepiękne, złote kościoły oraz pomniki starożytnych, wybitnych twórców. Miejsce to słynęło także z bajki o Pinokiu oraz świnki. W każdym zakątku znajdowały się luksusowe sklepy (Armani, Gucci, Victoria ’s Secret) oraz bogate restauracje. Moją uwagę przyciągnęli uliczni malarze tworzący przy brzegach rzek. Mimo chłodnej, deszczowej pogody, miejscowość zapierała dech w piersiach. Zakochałam się w niej. Po intensywnym zwiedzaniu pojechaliśmy do następnego hotelu Attico. Podczas drogi rozpętała się burza z piorunami, mieliśmy fart, że udało nam się przed nią uchronić. Około godziny dziewiętnastej dotarliśmy do hotelu. Usytuowany był on na jednym z kolistych wzgórz. Jego wnętrze było eleganckie i klasyczne z dostępem do balkonu w każdym z pokoi. Sobotnia kolacja także była o niebo lepsza od tej z dnia poprzedniego (makaron, omlecik i arbuzik). Czas wolny w pokojach był dla nas nie mniej intensywny niż pozostała część dnia. Szalone otwieranie wina długopisem (potem się niestety zabarwiło i nie było zdatne do konsumpcji 😂), nieustający, szalejący wiatrak, gry w mafie i podchody. Przyjemny wieczór.


28.07.2019

Rzym

Dzisiejszego dnia pobudka była bardzo wczesna. Na śniadanie zaproszono nas już o godzinie siódmej rano. Tym razem ku mojej uciesze był szwedzki stół. Pyszne rogaliki, świeża, aromatyczna kawa i babka cytrynowa. Pełni energii ruszyliśmy na dwugodzinną wyprawę autokarem, a potem spędziliśmy dobre pół godziny w metrze. Rzym powitał nas bardzo kapryśną pogodą. Na przemian padał deszcz i świeciło słońce, co było dość zabawne. W mieście robiliśmy dużo ciekawych zdjęć i vlogów. Zwiedziliśmy zarówno te najbardziej znane obiekty – takie jak Koloseum, Łuk Triumfalny, czy Panteon, jak i te bardziej tajemnicze i ukryte. Mimo, że pierwotnie moje nastawienie nie było pozytywne, to szybko je zmieniłam. Spojrzałam na Rzym z innej, mniej standardowej strony. Zachwyciła mnie bujna przyroda oraz widoki na antyczną starówkę. Również ciekawe historie i postaci z mitologii były motywem dominującym i nadającym podniosłego charakteru całemu miejscu. Śmieszni byli panowie – Afroamerykanie, którzy wciskali workowe peleryny pamiątkowe i parasole. Wszędzie były sklepy otoczone wysokimi, strzelistymi palmami. Zmęczeni tą nieustającą zmiennością pogody wróciliśmy do autokaru i pojechaliśmy do nowej kwatery. Ta trafiła na moją listę jako numer jeden ! Był na wzgórzu. Wyglądał jak bajowy zamek. Staroświecki, ale z nutą elegancji i kunsztu. Ogromne, kręte schody prowadzące przez wszystkie piętra otoczone były szklaną osłonką. Pokoiki były maleńkie, nowoczesne i czyste. O godzinie dziewiętnastej czekał na nas serowy makaron, mozzarella z frytkami i arbuzik. Wieczorem rozmawiałyśmy z Alą i graliśmy ze znajomymi w Czółko. Kolejny wspaniały dzień.

P.S. Podczas wychodzenia z autokaru nieumyślnie wpadłam w błoto, co było niezwykle zjawiskowe i komiczne :0


29.07.2019

Monte Cassino

Poranek tak spokojny jak dziś na tej wyciecze rzadko się zdarza. Pospałyśmy z Alą jak królowe i nadal miałyśmy mnóstwo czasu (zalety pokoju dwuosobowego). Na śniadanko standardowo podali nam rogalik, ciasteczko, chlebuś i wspaniałą, aromatyczną kawę (Widać, że włosi kochają węglowodany i kawę !). Po drodze na Monte Cassino zaskakiwały nas piękne górskie widoki. Wzrok rozpieszczało błękitne niebo oraz liczne, zielone palmy. Kilka godzin na Monte Cassino sprawiło, że uznałam to miejsce za majestatyczne i wyjątkowe. Cud natury i kultury. Najpierw zwiedziliśmy klasyczny, bogato zdobiony klasztor na wzgórzu, otoczony licznymi kwiatami oraz starożytnymi pomnikami. Zakupiłam tam kartkę na pamiątkę oraz zapaliłam świeczkę za moją zmarłą prababcię. Po spokojnym, swobodnym zwiedzaniu nadszedł czas na spacer po cmentarzu Polaków poległych podczas bitwy o Monte Cassino. Pełno było tam grobowców z klasycznymi, prostymi krzyżami. Znalazłam tam nawet pomnik osoby o nazwisku moich dziadków, pochodzącej z Puław, która może być ze mną spokrewniona. Po udanym, skłaniającym do zadumy i refleksji zwiedzaniu, udaliśmy się do naszego hotelu, w którym mieliśmy zatrzymać się na dłużej niż jedną noc. Tym razem nasza czterogwiazdkowa posiadłość znajdowała się 650 metrów od plaży. Ładna, tym razem zdecydowanie nowoczesna. Zachowana była w troszkę greckim stylu z biało-niebieską fasadą. Na obiad znowu było to samo, co po tylu dniach było dość monotonne i irytujące. Po krótkiej sjeście w pokojach skoczyliśmy na okoliczna plażę. Takiego widoku, który tam ukazał się moim oczom, to ja chyba nigdy w życiu nie miałam okazji zobaczyć. Ogromne, majestatyczne fale chlupotem rozbijały się o piaszczysty, złocisty brzeg. Skakaliśmy przez nie, spacerowaliśmy szerokim brzegiem i robiliśmy sesje fotograficzne. Czas upłynął nam niestety bardzo szybko. Pod koniec wpadliśmy do kawiarni na kawowego shocika. Wróciliśmy na pyszną kolację – makaron, falafele z serem i lody. Wieczorem nastał czas na zorganizowaną przez mnie, Ale i Michała dyskotekę. Wszyscy świetnie się bawili przy basenie. Żywiołowo tańczyliśmy aż do utraty tchu. Potem do godziny drugiej w nocy siedzieliśmy u nas w pokoju ze znajomi. Było śmiesznie. Piliśmy herbatę i wygłupialiśmy się.

30.07.2019

Hotel La Costiera

Obudziło nas poranne słońce wyłaniające się zza gór, lekki powiew wiatru oraz śpiew egzotycznych ptaków i cykad. Dzień zaplanowany był i nastawiony na odpoczynek i kąpiele na słonecznej plaży. Po śniadanku ubraliśmy się w stroje kąpielowe, poszliśmy na nasz codzienny króciutki spacerek w kierunku brzegu. Niestety na plaży była czerwona flaga, więc ponownie nie mogliśmy się kąpać. Dozwolone było jedynie pluskanie przy brzegu, co i tak było niezwykle zabawne i przyjemne. Gigantyczne fale wygrywały swe melodie, odbijając się o mocno ubity brzeg. Graliśmy w siatkówkę, oszusta i makao. Podczas poobiedniej przerwy odwiedziliśmy pobliski sklep i ratowaliśmy ,,zaginione spodenki” z palmy J Później powróciliśmy na plażę. Tym razem chillowalismy i relaksowaliśmy się. Na kolację była pyszna Panna Cotta. Na zakończenie dnia ponownie chciałyśmy z Alą zorganizować dyskotekę, jednakże tym razem ludzie nie wykazali zainteresowania. Bawiliśmy się więc w swoim gronie i zorganizowaliśmy karaoke na balkonie. Przed snem wspólnie obejrzeliśmy jeden odcinek serialu ,,Skam”.


31.07.2019

Pompeje

Hejka kochani, dzisiaj kolejny, słoneczny dzień w płynącej makaronem Italii. Raniutko plażowanie, długie kąpiele w morskiej wodzie i skakanie przez fale-giganty, granie w gry i opalanko (kolor naszych skór coraz bardziej zbliżony był do idealnego brązu). Potem po lunchu wyjazd do Pompejów. Piękne widoki po drodze. Tętniący zżyciem Neapol, liczne góry i potoki. Same Pompeje w mojej ocenie nie były aż tak atrakcyjne. Miasto, które zostało zniszczone tysiące lat temu, nie skrywało w sobie nic poza murami i resztkami starych pomieszczeń i fresk. Co wyróżniało się na tle ruin i było wyjątkowe ? Forum z widokiem na wulkan Wezuwiusz oraz ogrody Julii. Szczęśliwym symbolem miasteczka okazał się fallus - zwiastował płodność i ochronę przed nieszczęściem Pod koniec spaceru kupiliśmy sobie kartki i naszyjniki z papryczkami na szczęście. Podczas zakupów wydarzył się mały incydent, gdyż sprzedawca jednego z ulicznych kramów oskarżył Alę o kradzież, co nie było prawdą. Potem kolejna wtopa z winkiem w Carrefourze i przyłapaniem przez Panią. Ups… Przynajmniej było śmiesznie. Wieczorem nudna kolacja i oglądanie Skam w autokarze.


1.08.2019

Wyspa Capri

Jeden z końcowych dni we włoskiej krainie. Raniutko obudziły nas złote promyki słoneczka. Już o godzinie szóstej wyjechaliśmy z naszego hotelu, by udać się na rejs promem na wyspę Capri. Na niebie nie było żadnej chmurki, a temperatura bardzo nas rozpieszczała. Musieliśmy nieco poczekać na naszą kolej wejścia na pokład, gdyż jak wiadomo Włochom nie za bardzo się gdziekolwiek spieszy. Sam rejs był bardzo przyjemny. Mijaliśmy po drodze liczne wysepki, dookoła których przemieszczały się maleńkie łódeczki i statki. Na samej wyspie byliśmy około godziny jedenastej. Jako, że dostaliśmy ofertę mini wycieczki motorówką dookoła wyspy z widokiem na najciekawsze i najbardziej oryginalne groty wraz z przewodnikiem, to ponownie znaleźliśmy się na otwartym morzu. Wiał silny wiatr, ogromne fale obijały się o burty naszego stateczku. Zrobiliśmy dużo ciekawych zdjęć i filmików. Następnym punktem na naszej mapie okazała się wyprawa kolejką górską i spacer po prześlicznych ogrodach wypełnionych wielobarwnymi kwiatami i roślinami. Dostaliśmy również czas wolny , który spożytkowaliśmy na kupowanie breloków, kartek i innych pamiątek. Na koniec czekała nas najbardziej spontaniczna i zabawna przygoda. Bez niczyjej zgody szybciutko zdjęliśmy nasze ubrania i wskoczyliśmy do lazurowej wody. To przeżycie było niesamowite. Potem czekał nas jeszcze rejs powrotny dużym promem oraz jazda autokarem. W pokoju mieliśmy czas, żeby się odświeżyć po dość wyczerpującym dniu, spakować walizki i wypełnić ankiety z Atasu. Wieczorem zjedliśmy naszą pożegnalną kolację, po której udaliśmy się na ,,godzinę W”, ,,zieloną dyskotekę” oraz nocowanie u koleżanek. Wariackie dodatki na zakończenie dnia.


2.08.2019

Werona

Ostatnie śniadanko w naszym hotelu. Dzień włoskiego objadania się rozpoczęty od pysznych, czekoladowych croissantów. Potem ośmiogodzinna jazda autokarem. Towarzyszyło jej zbieranie podpisów od uczestników na kartkach pamiątkowych, oglądanie filmów, gra w ,,Czółko” i ploteczki z Alą. Jako, że pogoda okazała się okropna, nie udało nam się zwiedzić Werony. Podziwialiśmy piękne miasteczko jedynie z szyb autokaru. Przygotowaliśmy nawet listy specjalne z dedykacją dla Julii i Romea. Wieczorem w naszym pięknym nowym hotelu otoczonym sadem i mnóstwem różowych kwiatów, graliśmy w karty i słuchaliśmy muzyki nad basenem. Kolacja była pyszna. Obfity szwedzki stół i ciasta na deser rozpieszczały moje podniebienie. Po posiłku przyszli do nas koledzy i pograliśmy sobie w prawda i wyzwanie oraz nigdy nie. Ćwiczyliśmy też robienie makijaży na Michale. Było ultra śmiesznie.


3.08.2019

Gardaland

Niestety wielkimi krokami zbliżamy się do zakończenia naszej szalonej, włoskiej przygody. Ostatniego dnia czekała nas zabawa w parku rozrywki – Gardalandzie. Na miejscy [przywitała nas grupa wybitnych tancerzy. Na terenie parku znajdowało się mnóstwo atrakcji, zarówno tych dla dzieci, jak i dla dorosłych fanatyków adrenaliny. Chodziliśmy ekipą: Ala, Michał, Olek i ja. Cały czas wygłupialiśmy i dosłownie nie mogliśmy przestać się śmiać. Korzystaliśmy ze wszystkich atrakcji, w szczególności tych ekstremalnych. Ostania kolejka tak bardzo nas zmoczyła, że nie zdążyliśmy wyschną ci mokrzy wracaliśmy autokarem. Nie ma słów, którymi dałoby się opisać ten wspaniały dzień spędzony z tak kochanymi osobami w szalonym Gardalandzie. W drodze powrotnej do Polski w autokarze graliśmy w czółko i karty. Nie chcę wracać do Polski !


4.08.2019

Polska

Wydawałoby się, że nic już się nie zdarzy, że czeka nas spokojna, monotonna podróż do Polski. Jednak w towarzystwie Ali i Michała nie mogło tak być. Wygłupialiśmy się przez całą drogę, przez co minęła ona w mgnieniu oka (oczywiście w towarzystwie niejednej kawusi ;) )


Uważam, że był to jeden z najlepszych obozów w moim życiu. Nigdy nie widziałam tak wielu pięknych i egzotycznych miejsc w tak krótkim czasie. Jestem niezmiernie wdzięczna, że miałam możliwość wziąć udział w tak magicznej przygodzie. Dziękuję wszystkim, dzięki którym ten wyjazd mógł się odbyć i tym, z którymi spędziłam moje osiemnaste urodziny. Wyniosłam z tej wycieczki wiele nowych doświadczeń i nauk. Zdecydowanie mogę polecić firmę Atas i jej doskonałą organizację. Ta pierwsza Włoska wyprawa zaszczepiła we mnie miłość do Italii !




Back to undiscovered roots. A place that I discovered then and immediately felt mad love for it. Can you guess what part of the world I'm talking about? Country of wine, dance, smile and pizza. That's right, today I will tell you a story from this land of optimism and openness flowing. I would also like to emphasize that during this trip I met one of my current, wonderful friends, whom I can always count on, which is why it has a special meaning for me.

July 25, 2019
Route
Today is the day to leave for Italy. After a two-hour walk to the train, I returned with Madzia to Ursynów (the previous day we had attended a dance party in Dobra Wola). Walking at five o'clock in the morning was something unusual and mysterious. We took slow steps in the mist. The sounds made by the surrounding animals: goats, roosters and cicadas accompanied us all the time. We talked about many interesting topics. It was definitely the walk of a lifetime! Before leaving for Italy, I bought a few more things at the drugstore, zipped up my suitcase and finally went to Dworzec Zachodni. From there, we set off on our holiday journey in a modern minibus. Together with Ala, who went with me on this trip from Atas, we slept almost all the way to Italy (we must have been exhausted after the events of the previous day, because sleeping for 27 hours is quite a feat).

July 26, 2019 
Venice 
My 18 birthday! Does anything change? Honestly, it's only in the docs. The mentality stays the same. How had I imagined this day before? In fact, I didn't have too high expectations for it, I just wanted to experience it with a smile on my face, in the company of a friend. And so it happened. Already around nine o'clock we entered the town, parked in one of the car parks and went on a day of sightseeing. The first item on our list was the ferry ride to the island. We were sitting, admiring the beautiful, azure sea, numerous ships, boats and wonderful, ancient architecture. I felt the wind in my hair and the sun rays caressing my cheeks. Wonderful feeling. After an hour's cruise, we arrived at the island of glass. We watched a demonstration of creating colorful glass masterpieces. Then we had a guided walk around Venice and free time for shopping and taking photos. The narrow streets and grand gondolas seduced me the most in this water town. Of course, the Italians themselves also really liked me ♥ I also noticed the cathedral full of golden stained glass windows in St. Mark. I recommend that you pay attention to it during your walk. Numerous cloisters and stalls are also characteristic of this square. I regret very much that the verbal description is not able to fully reflect the beauty of this place. 
At 7 pm we went to the Hotel Antille. The rooms there were neat and quite spacious. For supper we were served a typical Italian dinner - penne with tomato sauce (little sauce, lots of pasta), second course - chicken with lettuce, veggie version - tomatoes with lettuce (apparently they didn't know much about the vegetarian diet), for dessert - juicy watermelon . There was no shortage of fresh olive oil and wine vinegar on the tables. At the end I was pleasantly surprised - the lady who took care of our group wished me well and gave me a beautiful drawing of Venice, a magnet and a glass of good wine. It was really wonderful and loved. The whole group sang "Sto lat" for me. Then one of the participants gave me a pizza with delivery to the door, which he bought especially for me. It was cute too. In the evening I read beautiful wish letters and wrote with people important to me. At nine o'clock new friends burst into our room. We drank golden glitter champagne together and celebrated together until midnight. Wonderful day ! I couldn't have spent it better. Thank you to everyone who was with me on this "breakthrough day".

July 27, 2019
Florence
After a wonderful, deep sleep, I woke up immediately with a smile on my face. I took a quick shower, got dressed, packed up and took my suitcase downstairs. Breakfast - roll, croissant, cheese, jam, juice and coffee - not my type, but it's important that it was eaten in a good atmosphere. Then we traveled by bus and train to Florence. The town was quite small (1/3 of Krakow) and very charming. It didn't feel like Venice at all. Narrow, stone streets, beautiful, golden churches and monuments of ancient, outstanding artists stretched everywhere. This place was also famous for the fairy tale of Pinocchio and the pig. Luxury shops (Armani, Gucci, Victoria's Secret) and lavish restaurants lined every corner. My attention was attracted by the street painters working along the banks of the rivers. Despite the cold, rainy weather, the town was breathtaking. I fell in love with it. After extensive sightseeing, we drove to the next hotel Attico. On the way, a thunderstorm broke out, we were lucky that we managed to protect ourselves from it. We arrived at the hotel around 7pm. It was situated on one of the circular hills. Its interior was elegant and classic with access to a balcony in each of the rooms. Saturday's dinner was also much better than the one from the previous day (pasta, omelet and watermelon). Free time in the rooms was no less intense for us than the rest of the day. Crazy opening wine with a pen (unfortunately later it got colored and was not fit for consumption 😂), a constant, raging windmill, mafia games and stalking. Nice evening.

July 28, 2019
Rome
The wake-up call was very early today. We were invited to breakfast at seven o'clock in the morning. This time, to my delight, there was a Swedish table. Delicious croissants, fresh, aromatic coffee and lemon cake. Full of energy, we set off on a two-hour trip by coach, and then we spent a good half an hour on the subway. Rome welcomed us with very capricious weather. It was raining and the sun was shining alternately, which was quite fun. We took a lot of interesting photos and vlogs in the city. We visited both the most famous objects - such as the Colosseum, the Arc de Triomphe or the Pantheon, as well as the more mysterious and hidden ones. Although initially my attitude was not positive, I quickly changed it. I looked at Rome from a different, less standard side. I was enchanted by the lush nature and the views of the ancient old town. Also interesting stories and characters from mythology were the dominant theme and gave the whole place a sublime character. Funny were the gentlemen - African Americans, who shoved sack souvenir cloaks and umbrellas. There were shops everywhere surrounded by tall, soaring palm trees. Tired of this constant changeability of the weather, we returned to the coach and went to the new quarters. This one made my list as number one! It was on the hill. It looked like a fairytale castle. Old fashioned but with a touch of elegance and craftsmanship. A huge, winding staircase leading through all the floors was surrounded by a glass sheath. The rooms were tiny, modern and clean. At 7 pm, cheese pasta, mozzarella with fries and watermelon were waiting for us. In the evening we talked with Ala and played Czółko with our friends. Another great day.
P.S. While getting off the bus, I inadvertently fell into the mud, which was extremely phenomenal and comic :0

July 29, 2019
Monte Cassino
A morning as calm as today is rare on this trip. Ala and I slept like queens and still had plenty of time (advantages of a double room). For breakfast, they served us a standard croissant, a cookie, bread and wonderful, aromatic coffee (You can see that the Italians love carbohydrates and coffee!). On the way to Monte Cassino, we were surprised by beautiful mountain views. The eyes were pampered by the blue sky and numerous green palm trees. A few hours on Monte Cassino made me consider this place majestic and unique. A wonder of nature and culture. First, we visited a classic, richly decorated monastery on a hill, surrounded by numerous flowers and ancient monuments. I bought a souvenir card there and lit a candle for my late great-grandmother. After a leisurely, free tour, it's time for a walk around the cemetery of Poles who died during the Battle of Monte Cassino. It was full of tombs with classic, simple crosses. I even found a statue of a person with the name of my grandparents from Puławy, who may be related to me. After a successful, thought-provoking and reflective sightseeing, we went to our hotel, where we were supposed to stay for more than one night. This time our 4 star property was 650 meters from the beach. Pretty, this time definitely modern. It was preserved in a slightly Greek style with a white and blue facade. For lunch it was the same again, which after so many days was quite monotonous and annoying. After a short siesta in the rooms we jumped on the nearby beach. I don't think I've ever seen a sight like that in my life. Huge, majestic waves splashed against the sandy, golden shore. We jumped through them, walked along the wide shore and did photo sessions. Unfortunately, time passed very quickly. At the end we popped into a coffee shop for a coffee shot. We came back for a delicious dinner - pasta, falafels with cheese and ice cream. In the evening, it was time for a disco organized by me, Ale and Michał. Everyone had a great time by the pool. We danced vigorously until we were out of breath. Then, until two o'clock in the morning, we were sitting in our room with friends. It was funny. We drank tea and fooled around.

July 30, 2019
Hotel La Costiera
We were woken up by the morning sun emerging from behind the mountains, a light breeze and the singing of exotic birds and cicadas. The day was planned and focused on rest and swimming on a sunny beach. After breakfast we put on our bathing suits and went for our daily short walk towards the shore. Unfortunately there was a red flag on the beach so we couldn't swim again. Only splashing at the shore was allowed, which was still extremely fun and enjoyable. Giant waves played their melodies, bouncing against the hard-packed shore. We played volleyball, cheat and macao. During the afternoon break we visited a nearby shop and rescued the "lost shorts" from the palm. Later we returned to the beach. This time we chilled and relaxed. For dinner was delicious Panna Cotta. At the end of the day, Ala and I wanted to organize a disco again, but this time people were not interested. So we had fun together and organized karaoke on the balcony. Before going to bed, we watched one episode of the series "Skam" together.

July 31, 2019
Pompeii
Hey guys, today is another sunny day in pasta flowing Italy. Sunbathing early in the morning, long baths in sea water and jumping through giant waves, playing games and sunbathing (the color of our skins was getting closer and closer to perfect brown). Then, after lunch, depart for Pompeii. Beautiful views along the way. Lively Naples, numerous mountains and streams. Pompeii itself, in my opinion, was not that attractive. The city, which was destroyed thousands of years ago, contained nothing but walls and remnants of old rooms and a fresco. What stood out from the ruins and was unique? The Forum with a view of Mount Vesuvius and Juliet's Gardens. The lucky symbol of the town turned out to be the phallus - it heralded fertility and protection against misfortune. At the end of the walk we bought cards and necklaces with peppers for good luck. While shopping, a small incident happened, because the seller of one of the street stalls accused Ala of stealing, which was not true. Then another flop with a wine in Carrefour and being caught by the lady. Oops… At least it was funny. In the evening, a boring dinner and watching Skam on the bus.

August 1, 2019
Capri Island
One of the last days in the Italian land. We were woken up early in the morning by the golden rays of the sun. Already at six o'clock we left our hotel to go on a ferry trip to the island of Capri. There was no cloud in the sky and the temperature was very pleasant. We had to wait a bit for our turn to board, because as you know, Italians are not in a hurry anywhere. The cruise itself was very enjoyable. We passed numerous islands along the way, around which tiny boats and ships were moving. We were on the island around eleven o'clock. As we got an offer of a mini motorboat trip around the island with a view of the most interesting and original caves with a guide, we found ourselves in the open sea again. A strong wind was blowing, huge waves were hitting the sides of our ship. We took a lot of interesting photos and videos. The next point on our map turned out to be a roller coaster trip and a walk through the beautiful gardens filled with multicolored flowers and plants. We also got free time, which we used to buy keychains, cards and other souvenirs. At the end, the most spontaneous and fun adventure awaited us. Without anyone's consent, we quickly took off our clothes and jumped into the azure water. The experience was amazing. Then we had a return cruise on a large ferry and a bus ride. In the room we had time to freshen up after a rather exhausting day, pack our suitcases and fill out Atas questionnaires. In the evening we had our farewell dinner, after which we went to the "W hour", "green disco" and spend the night with friends. Crazy extras to end the day.

August 2, 2019
Verona
Last breakfast in our hotel. A day of Italian binge eating started with delicious chocolate croissants. Then an eight-hour bus ride. It was accompanied by collecting signatures from participants on souvenir cards, watching movies, playing "Czółko" and gossip with Ala. As the weather turned out to be terrible, we did not manage to visit Verona. We admired the beautiful town only from the window of the bus. We even prepared special letters dedicated to Juliet and Romeo. In the evening in our beautiful new hotel surrounded by an orchard and lots of pink flowers, we played cards and listened to music by the pool. Dinner was delicious. A generous buffet and cakes for dessert spoiled my plate. After the meal, friends came over and we played truth and dare and never have I ever. We also practiced doing make-up on Michal. It was super funny.

August 3, 2019
Gardaland
Unfortunately, we are approaching the end of our crazy Italian adventure. On the last day we had fun in the amusement park - Gardaland. We were greeted by a group of outstanding dancers. There were plenty of attractions in the park, both for children and for adult adrenaline enthusiasts. We went with a team: Ala, Michał, Olek and me. We were fooling around the whole time and literally couldn't stop laughing. We used all the attractions, especially the extreme ones. The last queue got us so wet that we didn't have time to dry, so we were returning by bus all wet. There are no words to describe this wonderful day spent with such loved people in crazy Gardaland. On the way back to Poland on the bus we played forehead and cards. I don't want to go back to Poland!

August 4, 2019
Poland
It would seem that nothing will happen again, that a calm, monotonous journey to Poland awaits us. However, in the company of Ali and Michał, this could not be the case. We fooled around the whole way, which made it pass in the blink of an eye (of course, accompanied by many coffee ;))

I think it was one of the best camps in my life. I have never seen so many beautiful and exotic places in such a short time. I am extremely grateful that I had the opportunity to take part in such a magical adventure. Thank you to everyone who made this trip possible and to those with whom I spent my eighteenth birthday. I took a lot of new experiences and lessons from this trip. I can definitely recommend Atas and its excellent organization. This first Italian expedition instilled in me a love for Italy! ❤





 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

©2020 by altertravel. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page