top of page
Szukaj

🌋Zakątki wulkanicznej wyspy🌋Poznaj dziką i nieprzewidywalną Teneryfę.

  • Zdjęcie autora: aniapopieko
    aniapopieko
  • 13 cze 2021
  • 24 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 10 sie 2023

PL, English version below


5.06.2021

Nadszedł ten dzień, na który tak długo czekałyśmy. W końcu mogłyśmy wyjechać do miejsca pełnego słońca, plaż i przepięknych widoków. Jedyne, co zostało nam do zrobienia to dopakowanie walizek i ruszenie w drogę na lotnisko. Cała trasa upłynęła nam w pozytywnej atmosferze. Na Modlinie spotkałyśmy naszego znajomego z Albanii, oglądałyśmy produkty w strefie bezcłowej i odprawiałyśmy nasze bagaże. Niewiele brakowało, a nie zdążyłybyśmy na lot. Final call ! Większość naszej podniebnej przygody spędziłyśmy na spanku i oglądaniu śnieżnych obłoków. Po sześciogodzinnym locie wylądowałyśmy na otoczonej palmami Teneryfie Południowej. Wiał silny wiatr, który porywiście rozwiewał nasze bujne włosy. Taksówka pomknęłyśmy przez górzyste tereny prosto do naszego hotelu Santa Barbara Golf and Ocean Club by Diamond Resorts. Wyglądał on jak wzięty prosto z greckiej wyspy. Śnieżnobiały z niebieskimi kopułami. W jego wyposażeniu znajdowały się także piękne baseny, gorące sauny, siłownia, restauracje i bary. Słowem wszystko, czego dusza zapragnie. Pokój numer 653, który został nam przydzielony, okazał się niezwykle klimatyczny. Nowoczesny, jasny i bardzo przestronny. A widok z naszego tarasu po prostu zapierał dech w piersiach. Ocean, skały i bezchmurne niebo. Rzecz, która również urzekła mnie w całym kurorcie to ilość roślin, jaka w nim umieścili. Na każdym kroku piękne kwiaty i egzotyczne drzewa. Od razu po przyjeździe wybrałyśmy się na spacer po okolicy i na obiad do przytulnej, restauracji, w której zamówiłyśmy ostre, domowe curry. Wieczór spędziłyśmy w towarzystwie nowopoznanych kolegów z Włoch oraz winka z kartonu. Dzień pełen wrażeń i nowych doświadczeń. Idealne rozpoczęcie naszej hiszpańskiej przygody.


6.06.2021

Dzień dobry. Uśmiechy na ustach, rozpoczęcie dnia od słonecznych promyków słońca na twarzy to przepis na idealne wakacje ! Na rozbudzenie trochę ruchu – spacerek po okolicy i lokalne zakupy śniadaniowe. Tego dnia w naszym menu śniadaniowym znalazły się słodziutkie papaje, truskaweczki i daktyle w towarzystwie chrupiących bagietek. Taki wspaniały posiłek zjedzony na tarasie z widokiem na ocean to coś, za co kocham zagraniczne podróże. Relaks i słuchanie falującej wody.

W celu eksploracji wyspy, udałyśmy się na wyprawę kamienistym wybrzeżem. Oglądałyśmy piękne plaże, niektóre z czarnym piaskiem, inne z drobnym żwirkiem. Patrzyłyśmy na maleńkie łódeczki przycumowane do portu. Obserwowałyśmy turystów i mieszkańców Golf del Sur. Na jednej z najlepszych w okolicy plaż rozłożyłyśmy nasze ręczniki i rozpoczęłyśmy plażowanie. Słońce dawało o sobie znać i prażyło nasze ciała. Woda w oceanie była przyjemnie chłodna, lekko słona, a wzburzone fale głośno rozbijały się o brzeg. Pływałyśmy niczym prawdziwe syreny i cieszyłyśmy się naszym perfekcyjnym popołudniem.

Spragnione i głodne udałyśmy się do naszej hotelowej restauracji. Skorzystałyśmy z drineczkowej promocji i zamówiłyśmy pyszne koktajle 2 w cenie 1. Na lunch zjadłyśmy lokalne dania z owoców morza. Potem spędziłyśmy nasz czas na basenie. Pływałyśmy i opalałyśmy się.

Wieczorem szykowałyśmy się na nasze niedzielne wyjście. Udałyśmy się wspólnie do przepięknego miasteczka Las Palmas. Tętniło ono życiem. Było bardzo klimatyczne, nieco większe od tego, w którym mieszkałyśmy. Na każdym kroku dostrzegałyśmy jakieś nietypowe miejsce. Zdecydowałyśmy się usiąść w Monkey Beach Club. Zdecydowanie trafiony wybór. Bar przy samej plaży, stoliki z widokiem na zachodzące słońce. Drineczki niespotykane, wiele ich było do wyboru, niezwykle dobre. Ja zdecydowałam się na słodziutkiego na bazie kawy i lodów. Wszystkie koktajle były kolorowe i smakowite. Polecam zedrzecie to miejsce na wypady ze znajomymi. Plotkowaliśmy i miło spędzaliśmy wieczór. Potem przenieśliśmy się do innych miejsc. Odwiedziliśmy bar Achaman. Tam muzyka była już głośniejsza i miejsca te były bardziej imprezowe. Wspaniały wieczór <3


7.06.2021

Dzień zapowiadał się bardzo spokojnie. Poranne długie zwlekanie się z wygodnych łóżek oraz szykowanie się i jedzenie pysznego owockowego śniadanka na balkonie. Smarowanie czerwonych oparzeń po wczorajszym opalaniu 😂. Pamiętajcie, aby po wyjściu ze słonej wody ponownie smarować się kremem ! Na poniedziałkowe zachmurzenie postanowiłyśmy wynająć autko i pojechać na wycieczkę, aby poznać nieodkryte zakątki wyspy. Na początku czekałyśmy na przystanku na autobus linii 415. Oczywiście jak to w Hiszpanii bywa, nikt się nie spieszy i busik przyjechał z 10 minutowym opóźnieniem. Zadowolone, uśmiechnięte wsiadamy. Nagle pan kierowca po hiszpańsku próbuje uzmysłowić nam, że wstęp do środka jest możliwy jedynie po wcześniejszym zakupieniu specjalnej karty autobusowej. Na szczęście duża ilość używanych przez niego gestów sprawiła, że po jakimś czasie się dogadaliśmy i po prostu wyszłyśmy z autobusu.

W tym miejscu podkreślę dość istotną rzecz. Mianowicie na Teneryfie prawie nikt nie używa języka angielskiego. Ciężko jest znaleźć restauracje, w której menu jest przetłumaczone, w sklepach sprzedawcy używają jeżyka lokalnego. Ma to swój urok, aczkolwiek trzeba być na to przygotowanym.

Poszłyśmy więc do najbliższego marketu z nadzieją, że tam dostaniemy przejazdowe karty. Po drodze natknęłyśmy się niespodziewanie na wypożyczalnie aut. Zadowolone weszłyśmy do środka i po kilku formalnościach wypożyczyłyśmy małego fiata 500. Jeśli macie poniżej 25 lat i mniej niż 3 lata doświadczenia za kierownicą, musicie mieć gadane, aby dostać samochód od wypożyczalni.

Jako, że Ala źle się czuła, we trzy z Noemi i Izą wybrałyśmy się na naszą hiszpańską przejażdżkę. Tereny po drodze były nieziemskie. Górzyste, pofałdowane z brązowawym piaskiem na wierzchu. Zadziwiająca ilość palm i kaktusów dodawała całemu miejscu niezwykłego uroku. W samochodzie słuchałyśmy radia, śmiałyśmy się i wspólnie naciskałyśmy hamulec ręczny. Śmieszna wyprawa. Do celu dojechałyśmy w niecałą godzinę. W Puerto de la Cruz znalazłyśmy wiele bezpiecznych miejsc do zaparkowania. (Większość parkingów na teneryfie jest darmowa.) Ruszyłyśmy tyłeczki i poszłyśmy na spacer po okolicy. Podziwiałyśmy sporawe miasteczko z licznymi miejscami tętniącymi życiem. Znajdowała się tam przybrzeżna opera przypominająca tą w Sydney, piękna i przestronna stocznia ora ciekawe budynki z dawnych czasów. Miasteczko idealne na spacery, zakupy i dobre jedzonko. W restauracji zamówiłyśmy pyszne churrosy z nieziemskim majonezowym guacamole, humusy i aperolki. Całą wycieczkę zakończyłyśmy sesją fotograficzną oraz niezbędnymi zakupami w Lidlu. W drodze powrotnej, nieopodal wjazdu do Santa Barbara, auto nagle stanęło nam przed wlotem na rondo. Pedał gazu nie chciał się w ogóle wcisnąć. Stanęłyśmy na środku drogi i zablokowałyśmy ruch. Zestresowane, nie wiedziałyśmy co zrobić. Przemili ludzie podchodzili do nas i oferowali pomoc oraz pytali, co się stało. Jedna pani pomogła nam zepchnąć autko na pobocze. Nawet ona nie była w stanie ruszyć fiatem do przodu. Zadzwoniłyśmy do naszej wypożyczalni i czekałyśmy na ich przyjazd. Właściciel zjawił się po 20 minutach wsiadł do auta, poprzestawiał jakieś rzeczy i stwierdził, że samochód jest gotowy do prowadzenia. Jednakże wspólnie z dziewczynami stwierdziłyśmy, że skoro raz stanął na drodze bez powodu, może się to wielokrotnie powtórzyć i niedziałający hamulec ręczny, który musi być wciskany przez dwie osoby nie nadaję się do bezpiecznej jazdy w terenie. Zerwałyśmy umowę z wypożyczalnią i zapłaciłyśmy za jedną dobę. Zmęczone i potrzebujące kawy zostałyśmy odwiezione z powrotem do hotelu.

Wieczorem po balkonowej kolacji, udałam się na spacer z widokiem na gwiaździste niebo. Błądziłam po wąskich uliczkach i kamienistym wybrzeżu. Słuchałam szumu fal oraz owadów szeleszczących w trawach. Czułam się jak na dzikiej wyspie z dala od ludzi. Zatrzymywałam się, myślałam, podśpiewywałam sobie pod nosem. Potem dołączyłam do dziewczyn. Wspólnie posiedziałyśmy chwilkę w knajpce. Gdy o 23 ją zamknęli, weszłyśmy do oceanu i jeszcze troszkę połaziłyśmy. Takie zakończenia dnia lubię najbardziej. Dotlenione i zrelaksowane położyłyśmy się spać.


8.06.2021

Urodzinki Ali. Najlepszy jak dotąd dzień w hiszpańskiej krainie. Pełny był niespodziewanych przeżyć, spontanicznych decyzji oraz magicznych widoków. A zaczął się on tak. Poranna kawusia i śniadanko na balkonie jako jeden ze stałych elementów programu. Jako że Iza i Noemi jeszcze spały, wybrałyśmy się z Alą na spacer po okolicy. Miała to być tylko krótka przechadzka, a przerodziła się w nieziemską wyprawę. Prosto przed siebie, górskimi, krętymi ścieżkami i gęstymi zaroślami szłyśmy wytrwale oślepione promieniami słońca. Mijałyśmy liczne pola golfowe z uroczymi małymi meleksami jeżdżącymi między kolejnymi stacjami. Natura także rozpieszczała swoim bogactwem kolorów i kształtów. Towarzyszyły nam małe jaszczurki.

Spojrzałyśmy na mapę i zauważyłyśmy, że plantacja bananów Finca Tenerife Daisies S.L. jest dość niedaleko od nas. Poczułyśmy wielkie pragnienie, aby się do niej wybrać. Więc szłyśmy i szłyśmy. Uśmiechnięte, pięknie opalone i po prostu szczęśliwe. Słuchałyśmy odgłosów natury. Po drodze udało nam się wstąpić do maleńkiej lokalnej kawiarni, w której wypiłyśmy mocne amerikano z lodem. Obok położony był maleńki plac zabaw. Skorzystałyśmy z tego faktu i pobawiłyśmy się trochę.

Z większą dozą energii ruszyłyśmy dalej przed siebie. Każda napotkana osoba uśmiechała się do nas i była chętna do rozmowy. Po dwugodzinnym marszu dotarłyśmy do naszego celu. Cudownej, dzikiej plantacji bananów. Nie wiedziałyśmy, czy można się po niej przechadzać, czy jest to dozwolone tylko dla pracowników. Jednakże ciekawość sprawiła, że weszłyśmy do bananowego królestwa. Oglądałyśmy kwitnące drzewa. Podziwiałyśmy przedziwne kwiatostany. Wąchałyśmy świeży zapach owoców. Małe gady przemieszczały się pomiędzy naszymi stopami.

Odkryłyśmy tam też restauracje w cieniu drzew. Skosztowałyśmy w niej lokalnych deserów gofio oraz bienmesabe.

Najedzone, rozradowane, ruszyłyśmy z powrotem do Golf del Sur Tym razem wybrałyśmy krótszą trasę, która prowadziła bliżej ulicy porośniętej po brzegach ususzonymi palmami. Jako, że słońce naprawdę dawało popalić postanowiłyśmy schłodzić się w falującym oceanie. Ostatnie metry pokonałyśmy na boso.

Kiedy dotarłyśmy na marinę morze okazało się zbyt burzliwe, aby do niego wejść. Fale zalewały spory fragment wybrzeża, nie było miejsca na położenie ręczników. Woda wyrzuciła wszystkie ślimaki, kraby i małże na brzeg. Widok szalejącej wody był imponujący. Postałyśmy sobie troszkę i poobserwowałyśmy. Na szczęście nasz hotel wyposażony był w basen, w związku z tym to właśnie tam schłodziłyśmy się i pochillowałyśmy.

Po króciutkim odpoczynku w pokoju wybrałyśmy się na urodzinowy lunch do restauracji. Zamówiłyśmy tam najlepszą paellę jaką kiedykolwiek jadłam i słodziutką

Pina Coladę. Nie oszczędzali owoców morza i smakowych dodatków. Coś pysznego !

Wieczorkiem zakupiłyśmy mini drineczki i wzniosłyśmy urodzinowy toast na plaży. Spędziłyśmy cudowny czas siedząc przy wodzie z kocykami i hiszpańskimi kolegami.

Ten dzień uznaję za magiczny i wyjątkowy.


9.06.2021

Dzień spokojny, przeznaczony był na odpoczynek i lekkie niezdecydowanie. Początkowo relaks na balkonie i kupowanie biletów na atrakcje na resztę dni : do Siam Parku oraz na Teide. Mieliśmy lekki problem z płatnościami online, ale ostatecznie wszystko się udało.

Po transakcjach i kawusi na balkonie udałyśmy się z dziewczynami taksówką do Las Américas, aby właśnie tam spędzić cały dzień. Miasteczko było zdecydowanie większe od naszego, bardziej turystyczne. Znajdowały się w nim nieziemskie, piaszczyste plaże, niektóre z piaskiem złocistym, niektóre z czarnym. Piękny piasek w kolorach ombre szeleścił między palcami, gdy chodziło się po plaży. Cudowne doświadczenie połączenia z naturą. Rysowanie stopami wśród drobnych kamyczków to również niezwykle artystyczne doświadczenie.

Noemi została zauważona przez jednego z profesjonalnych fonografów, który zrobił jej sesje wśród morskich fal. Z niecierpliwością czekam na jej debiut jako modelki J Zdjęcia musiały wyjść przepięknie.

W miasteczku spacerowałyśmy wąskimi uliczkami. Odwiedzałyśmy maleńkie sklepiki i targi. Nigdzie się nie spieszyłyśmy i korzystałyśmy z promyków słońca. Po drodze znalazłyśmy przesłodką, naturalną restaurację Island Vibes Bar Bistrot. Zamówiłyśmy w niej nietypowe wegańskie danie z ziemniaczkami i awokado oraz kawę z żeńszeniem ginseng.

Popołudnie spędziłyśmy na plaży, skacząc poprzez rozburzone fale oraz taplając się w oceanicznym błocie.

Po kilkugodzinnej przygodzie w Las Américas wróciłyśmy do hotelu. Tu spędziłyśmy wieczór, cieszyłyśmy się, plotkowałyśmy i tańczyłyśmy przy rytmicznych hiszpańskich hitach.


10.06.2021

Każdy dzień na wyspie zaskakuje nas nowymi doświadczeniami. Każdego dnia miejsce to wydaje się coraz bardziej egzotyczne i ekscytujące. Radością napawa fakt wczesnego wstawania i spoglądania na poranny błękitny ocean.

Dzisiaj wstałyśmy niezmiernie wcześnie o godzinie szóstej. Zjadłyśmy szybkie śniadanko, umyłyśmy się i ruszyłyśmy na dalszą eksplorację wyspy. W czwartkowym planie zarezerwowałyśmy sobie wielogodzinną wycieczkę na Teide. Całą atrakcję wykupiłyśmy przez stronę Volcano Teide. Busik miał odebrać nas z okolic hotelu. Nieco się zestresowałyśmy, gdy o wyznaczonej godzinie stałyśmy na miejscu zbiórki, a autobusu nie było przez dłuższy czas. Na szczęście podjechał spóźniony, jak to w Hiszpanii często bywa i odebrał nas spod samych drzwi hotelowych.

Wyprawa w góry zajęła nam około dwóch godzin. Po drodze podziwiałyśmy liczne miasteczka i wioski, plantacje aloesu i bananów. Rozróżniałyśmy różne wybrzeża. Na każdym przystanku dosiadał się do nas ktoś nowej narodowości. Razem z Alą bawiłyśmy się w przewidywanie, z jakiego kraju pochodzi i obstawiałyśmy odpowiedzi

Przy wybrzeżu rozciągały się liczne, piękne, majestatyczne hotele. Przyznam szczerze, że mogłabym kiedyś wykupić pokój w takim pałacu, to musi być doskonałe doświadczenie.

Im wyżej pod górę, tym bardziej kręciło się w głowię. Ciśnienie skakało jak szalone i gdyby nie przerwa na małą kawkę, prawdopodobnie wszyscy by zasnęli. Nasza Pani przewodnik w ciekawy sposób opowiadała historię formowania się wyspy, opisywała miejscowe tradycje i specjały.

Widoki po drodze były nieziemskie. W szczególności, gdy dotarliśmy na sam szczyt i zobaczyliśmy całą ,,sawannową” panoramę. Cisza, spokój, szum wiatru, nieliczne rośliny i przyjemne promienie słońca na policzkach. Piasek barwiony różnorodnymi minerałami od czerwonych, przez żółte aż do zielonych. Maleńkie jaszczurki biegające między stopami. Grzyby skalne podobne do tych, które widziałam w Izraelu. To właśnie natura, jej piękno i majestatyczność zaskoczyły nas w nieodkrytej części wyspy.

Udałyśmy się na dwugodzinny spacer wśród cudownych skałek i wypukłości. Wspinając się po kamieniach, relaksowałyśmy naszą duszę i umysł. Zrobiłyśmy kilka interesujących zdjęć i po prostu cieszyłyśmy się tą wyjątkową chwilą.

Następnym punktem programu okazały się grzyby skalne. Tam też spacerowałyśmy i podziwiałyśmy już nieco inną strukturę i formę ukształtowania terenu. Czułyśmy się jak małe mróweczki u podnóża ogromnych skał.

Całą podróż zakończyłyśmy dwugodzinną podróżą powrotną. Wymęczone, ale szczęśliwe, przespałyśmy ją niemal całą.

W Santa Barbara zjadłyśmy owocowy lunch i odpoczęłyśmy troszkę. O godzinie osiemnastej odebrałyśmy naszego przyjaciela Michała, który specjalnie dla nas przyleciał na Teneryfę. Dalszą część dnia spędziliśmy wspólnie. W programie były między innymi: wyjście na przepyszną włoską pizzę i sangrię, kąpiel we wzburzonym morzu toples oraz opalanie się na rozgrzanych skałach. Dzień pełen wrażeń i nowych doznań zakończyliśmy seansem

filmowym.


11.06.2021

Wstawanko o siódmej, szybki prysznic kawusia i wyruszamy po nowe przygody. Nie mamy czasu do stracenia. Każda chwila jest tutaj na wagę złota.

Naszą gromadką ruszyliśmy w poszukiwaniu biletów na autobus. Warto w tym momencie dodać, że na teneryfie ich zakup nie jest prosty. Nie ma automatów do ich zakupu, nie można kupić ich u kierowcy, jedynie niektóre wybrane sklepy mają je w swojej ofercie. Należy kupić specjalna kartę i doładować ją pieniędzmi. Następnie przy wejściu do autobusu kartę należy odpić, robi się to również przy wyjściu. Na tej podstawie odpowiednia kwota jest pobierana z konta.

Po godzinnym szukaniu sklepu z bilecikami, w jednym malutkim znaleźliśmy nasze cudeńka. Usatysfakcjonowani ruszyliśmy na podróż do Siam Parku. Pół godziny drogi busikiem wśród pięknych kolorowych roślin. Potem jeszcze godzinny spacer po nieznanych drogach i golfowych zakątkach.

Do aquaparku dotarliśmy około godziny jedenastej. Mieliśmy zakupione bilety online, w związku z czym nie musieliśmy czekać w kolejce i szybciutko weszliśmy.

Miejsce było przepięknie urządzone. Wyglądało jak raj na ziemi. Dzika roślinność nad głowami, prawdziwe, pachnące kwiaty i jaszczurki. Każda atrakcja była zrobiona w innym stylu i pięknie dopełniała cały krajobraz. Hiszpańska muzyka rozbrzmiewająca z maleńkich głośników dodawała jeszcze większego uroku. Czuliśmy się tam jak w innym świecie. Oprócz tego warto dodać, że każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie – wiele zjeżdżalni dla dzieci, dorosłych, ekstremalnych i dla większych grup znajomych również.

Nasze szaleństwo zaczęliśmy spokojnie od spływu tratwami po krętej rzece. Pluskaliśmy się w rwącej wodzie i opalaliśmy się. Potem już po kolei zaliczaliśmy wszystkie atrakcje. Najlepsze były te grupowe, na których mogliśmy zjeżdżać wszyscy razem.

Tutaj podaje nazwy tych, które najbardziej przypadły mi do gustu :

*Mekong Rapids

*The Wave Palace

*Naga Racer

*Singha

*Tower of Power

W przerwie pomiędzy zjazdami udaliśmy się na małą przekąskę do jednej z restauracji. Potem poleżeliśmy na pięknej ,,hawajskiej” plaży i poopalaliśmy się. Na koniec zostawiliśmy sobie wszystkie ekstremalne, oznaczone czerwoną kropką atrakcje. Opisze tutaj tą najbardziej ekscytującą Tower of Power. Zjeżdżalnia o wysokości 28 metrów, na której można osiągnąć prędkość do 80 km/h, aby zakończyć zwiedzanie gigantycznym akwarium z rekinami i mantami. Ja i Michał odważyliśmy się zjechać i nie żałowaliśmy.

W Siam Parku byliśmy do samego zamknięcia do godziny osiemnastej. Wieczór spędziliśmy w Las Américas. Zjedliśmy pyszny lunch w chińskiej restauracji z widokiem na ocean Merlion.

Jedzonko było wyśmienite i napoje również. Po obiedzie ruszyliśmy na ostatnie zakupy i spacer wybrzeżem. Usiedliśmy na ręcznikach i oglądaliśmy zachodzące słoneczko z wielkimi uśmiechami na ustach.

Późniejszym wieczorem przyjechali do nas koledzy i urządziliśmy wspólnie pożegnalną imprezę na plaży. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy się i śmialiśmy.

Około drugiej wróciliśmy taksówką do naszego hotelu. I w taki oto sposób pożegnaliśmy ostatni dzień na nieziemskiej Teneryfie.


12.06.2021

Ostatni poranek na Teneryfie był chaotyczny. W pośpiechu szykowałyśmy się i piłyśmy poranną herbatę. O godzinie dziesiątej umówiłyśmy się na wykonanie testu antygenowego, który wymagany był do powrotu do Polski. Samo badanie trwało dosłownie chwilę, wynik pojawił się po dwóch minutach. Na szczęście wszyscy mieliśmy negatywny i bez problemu mogliśmy wrócić. Dodam jeszcze, że cena takiego testu na teneryfie to trzydzieści pięć euro.

W drodze powrotnej zadzwoniła do nas Noemi i powiedziała nam, że nasza doba hotelowa nie jest, tak jak myśleliśmy do dwunastej, tylko do dziesiątej. Szybko pobiegliśmy do pokoju i w piętnaście minut spakowaliśmy nasze walizki. Samo wymeldowywanie się i wypełnianie niezbędnych formalności zajęło sporo czasu i przysporzyło trochę stresu. W ostateczności udało się wszystko załatwić.

Ostatni dzień na wyspie spędziliśmy odwiedzając naszą ulubioną włoską restaurację Harbour Lights Dolce Vita.

Skusiliśmy się na regionalne kawki : cortado, baraquitto oraz mrożoną americano. Delektowaliśmy się smakiem, obserwując wzburzone fale i słuchając dźwięków szumiącego wiatru. Coś pięknego !

Wybraliśmy się na pożegnalny spacer wybrzeżem. Ostatni raz siedliśmy na złocistym piasku i wspólnie cieszyliśmy się ostatnimi promieniami hiszpańskiego słońca. Wykąpaliśmy się w oceanie.

Michał kupił czekoladę, która pod wpływem wysokiej temperatury rozpuściła się w jego plecaku. W związku z tym postanowiłam spełnić swoje marzenie i zrobiłam sobie z niej masaż rąk i nóg. Bardzo przyjemne doświadczenie, polecam spróbować. Skóra stała się gładka i pachnąca.

Na lotnisko pojechałyśmy przestronną taksówką. Tam odprawiłyśmy się w ekspresowym tempie, przepakowałyśmy walizki, zjadłyśmy sobie i wsiadłyśmy do samolotu. Od razu zauważyć można było, że leci się z Polakami. Lot upłynął nam szybciutko, nawet się nie obejrzałyśmy, a naszym oczom ukazała się równie piękna, troszkę mniej słoneczna Warszawa.


Podsumowując, uważam, że wyjazd ten zaliczał się do jednego z moich ulubionych. Niesamowicie spontaniczny i wyjątkowy. Podczas jego trwania przeżyłam niesamowite przygody, poznałam siebie od innej strony, poznałam nową, cudowną hiszpańską kulturę i obyczaje, spotkałam niesamowitych ludzi, a co najważniejsze spędziłam najlepsze wakacje z najlepszymi ludźmi. Dziękuję z całego serca, mam szczerą nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. Teneryfo – czekaj ! Na pewno nie raz mnie jeszcze zobaczysz.


ENG
🌋 Corners of the volcanic island 🌋 
Explore the wild and unpredictable Tenerife.

June 5, 2021
The day we've been waiting for so long has come. Finally we could go to a place full of sun, beaches and beautiful views. The only thing left for us to do is to pack our suitcases and hit the road to the airport. The whole route passed in a positive atmosphere. We met our friend from Albania in Modlin, looked at the products in the duty-free zone and checked our luggage. We almost missed the flight. Final call! Most of our sky adventure was spent sleeping and watching snow clouds. After a six-hour flight, we landed in South Tenerife surrounded by palm trees. There was a strong wind blowing our luxuriant hair. The taxi speed through the mountainous terrain straight to our Santa Barbara Golf and Ocean Club by Diamond Resorts hotel. It looked like it was taken straight from a Greek island. Snow white with blue domes. 
Its facilities also included beautiful swimming pools, hot saunas, a gym, restaurants and bars. In short, everything your heart desires. 
Room number 653, which was assigned to us, turned out to be extremely atmospheric. Modern, bright and very spacious. And the view from our terrace was simply breathtaking. Ocean, rocks and cloudless sky. 
The thing that also captivated me about the whole resort was the amount of plants they put in it. Beautiful flowers and exotic trees at every step. As soon as we arrived, we went for a walk around the neighborhood and had lunch at a cozy restaurant where we ordered a spicy homemade curry. We spent the evening in the company of newly met friends from Italy and wine from a cardboard box. A day full of excitement and new experiences. The perfect start to our Spanish adventure.

June 6, 2021
Good morning. Smiles on the lips, starting the day with sunny rays of the sun on the face is a recipe for a perfect holiday! A bit of exercise to wake you up - a walk around the neighborhood and local breakfast shopping. That day our breakfast menu included sweet papayas, strawberries and dates accompanied by crispy baguettes. Such a great meal eaten on the terrace overlooking the ocean is something I love traveling abroad for. Relaxing and listening to the rippling water.
In order to explore the island, we went on a trip along the rocky coast. We saw beautiful beaches, some with black sand, others with fine gravel. We looked at the tiny boats moored in the harbour. We watched the tourists and residents of Golf del Sur. On one of the best beaches in the area, we spread our towels and started sunbathing. The sun was making itself felt and was burning our bodies. The water in the ocean was pleasantly cool, slightly salty, and the rough waves crashed loudly against the shore. We swam like real mermaids and enjoyed our perfect afternoon.
Thirsty and hungry, we went to our hotel restaurant. We took advantage of the drink promotion and ordered delicious 2 for 1 cocktails. For lunch we ate local seafood dishes. Then we spent our time at the pool. We swam and sunbathed.
In the evening we were getting ready for our Sunday outing. We went together to the beautiful town of Las Palmas. It was full of life. 
It was very atmospheric, slightly larger than the one we lived in. Every step of the way, we saw some unusual place. We decided to sit at the Monkey Beach Club. Definitely the right choice. Bar right by the beach, tables with a view of the setting sun. Unusual drinks, many of them to choose from, extremely good. I decided on a sweet one based on coffee and ice cream. All the cocktails were colorful and tasty. I recommend ripping this place off for outings with friends. We chatted and had a nice evening. Then we moved to other places. We visited Achaman bar. There the music was louder and these places were more party. Great evening <3

June 7, 2021 
The day had been very calm. Morning long staying out of comfortable beds and getting ready and eating a delicious fruit breakfast on the balcony. Lubricating red burns after yesterday's sunbathing 😂. Remember to apply cream again after leaving the salt water! On Monday's cloudiness, we decided to rent a car and go on a trip to get to know the undiscovered corners of the island. At the beginning, we waited at the bus stop for the bus 415. Of course, as it happens in Spain, no one is in a hurry and the bus arrived 10 minutes late. Satisfied, smiling we get in. Suddenly, the driver in Spanish tries to make us realize that the entrance is possible only after purchasing a special bus card. Fortunately, the large amount of gestures he used meant that after some time we got along and we just got off the bus. I am going to emphasize a very important thing here. Namely, in Tenerife, almost no one speaks English. It is hard to find a restaurant where the menu is translated, in shops sellers use the local language. It has its own charm, but you have to be prepared for it. So we went to the nearest market hoping to get transit cards there. Along the way, we unexpectedly came across car rentals. Satisfied, we went inside and after a few formalities we rented a small Fiat 500. If you are under 25 years old and have less than 3 years of experience behind the wheel, you need to be able to talk to get a car from the rental company. As Ala was not feeling well, the three of us, Noemi and Iza, went on our Spanish drive. The terrain along the way was heavenly. Mountainous, undulating with brownish sand on top. The astonishing amount of palm trees and cacti added to the whole place an unusual charm. In the car, we listened to the radio, laughed, and pressed the handbrake together. Funny trip. We reached our destination in less than an hour. In Puerto de la Cruz we found many safe places to park. (Most car parks in Tenerife are free.) We got off our butts and went for a walk around the neighborhood. We admired a large town with numerous places teeming with life. There was a coastal opera house reminiscent of the one in Sydney, a beautiful and spacious shipyard and interesting buildings from the old days. The town is perfect for walking, shopping and good food. In the restaurant we ordered delicious churros with unearthly mayonnaise guacamole, hummus and aperols. We finished the whole trip with a photo session and the necessary shopping in Lidl. On the way back, near the entrance to Santa Barbara, the car suddenly stopped in front of the entrance to the roundabout. The gas pedal did not want to press at all. We stopped in the middle of the road and blocked traffic. We were nervous, we didn't know what to do. Nice people came up to us and offered help and asked what happened. One lady helped us push the car to the side of the road. Even she was unable to move the Fiat forward. We called our rental company and waited for them to arrive. The owner showed up after 20 minutes, got in the car, rearranged some things and stated that the car was ready to drive. However, together with the girls, we found out that once he stood on the road for no reason, it can happen again and the non-functioning handbrake, which must be pressed by two people, is not suitable for safe off-road driving. We broke the contract with the rental company and paid for one night. Tired and in need of coffee, we were driven back to the hotel.
In the evening, after dinner on the balcony, I went for a walk overlooking the starry sky. I wandered through narrow streets and rocky coast. I listened to the sound of the waves and the insects rustling in the grass. I felt like on a wild island away from people. I stopped, thought, and sang to myself. Then I joined the girls. We sat together for a while in the pub. When they closed it at 11 pm, we went into the ocean and wandered around a bit more. I like the end of the day the most. Oxygenated and relaxed, we went to sleep.

June 8, 2021
Ali's birthday. The best day so far in the Spanish land. It was full of unexpected experiences, spontaneous decisions and magical views. And it started like this. Morning coffee and breakfast on the balcony as one of the regular elements of the program. As Iza and Noemi were still sleeping, Ala and I went for a walk around the neighborhood. It was supposed to be just a short walk, and it turned into an unearthly expedition. Straight ahead, along mountain, winding paths and thick bushes, we walked persistently, blinded by the sun's rays. We passed numerous golf courses with cute little melex cars going between stations. Nature also pampered with its richness of colors and shapes. We were accompanied by small lizards.
We looked at the map and noticed that the banana plantation Finca Tenerife Daisies S.L. is quite far from us. We felt a great desire to go there. So we walked and walked. Smiling, beautifully tanned and just happy. We listened to the sounds of nature. On the way, we managed to stop by a tiny local cafe, where we drank a strong Americano with ice. There was a small playground nearby. We took advantage of this fact and had some fun.
We moved on with more energy. Every person we met smiled at us and was willing to talk. After two hours of walking, we reached our destination. A wonderful, wild banana plantation. We didn't know if you can walk around it or if it's only for employees. However, curiosity made us enter the banana kingdom. We saw blooming trees. We admired the strange flowers. We smelled the fresh fruit smell. Small reptiles moved between our feet.
We also discovered restaurants in the shade of trees there. We tasted the local desserts gofio and bienmesabe.
Full and happy, we set off back to Golf del Sur. This time we chose the shorter route, which led closer to the street lined with dried palms along the edges. As the sun was really hot, we decided to cool down in the waving ocean. We walked the last few meters barefoot. When we got to the marina, the sea turned out to be too stormy to enter it. Waves flooded a large part of the coast, there was no place to put towels. The water washed all the snails, crabs and mussels ashore. The view of the raging water was impressive. We stood around for a while and watched. Fortunately, our hotel was equipped with a swimming pool, so that's where we cooled down and chilled.
After a short rest in the room, we went for a birthday lunch at the restaurant. We ordered there the best paella I've ever had and sweet Pina Colada. They did not spare seafood and flavorings. Something delicious !
In the evening we bought mini drinks and made a birthday toast on the beach. We spent a wonderful time sitting by the water with blankets and Spanish friends.
I find this day magical and special.

June 9, 2021
The day was calm, intended for rest and slight indecision. Initially, relaxing on the balcony and buying tickets for attractions for the rest of the days: to Siam Park and Teide. We had a slight problem with online payments, but in the end everything worked out.
After transactions and coffee on the balcony, the girls and I took a taxi to Las Américas to spend the whole day there. The town was definitely bigger than ours, more touristic. There were otherworldly sandy beaches, some with golden sand, some with black sand. Beautiful ombre sand rustled between your fingers as you walked along the beach. A wonderful experience of connecting with nature. Drawing with your feet among small pebbles is also an extremely artistic experience.
Noemi was noticed by one of the professional phonographs who made her sessions among the sea waves. I'm looking forward to her debut as a model. The photos must have come out beautifully.
We walked through the narrow streets of the town. We visited tiny shops and markets. We were in no rush and enjoyed the sunshine. Along the way, we found the sweet, natural restaurant Island Vibes Bar Bistrot. We ordered an unusual vegan dish with potatoes and avocado and coffee with ginseng.
We spent the afternoon on the beach, jumping through the crashing waves and splashing in the ocean mud.
After a few hours of adventure in Las Américas, we returned to the hotel. Here we spent the evening, enjoyed, gossiped and danced to rhythmic Spanish hits.

June 10, 2021
Every day on the island surprises us with new experiences. Every day this place seems more and more exotic and exciting. It is a joy to get up early and look at the morning blue ocean.
Today we got up very early at 6 o'clock. We ate a quick breakfast, washed up and went on exploring the island. On Thursday's plan, we booked a long-hour trip to Mount Teide. We bought the whole attraction through the Volcano Teide website. The bus was supposed to pick us up from around the hotel. We were a bit stressed when we stood at the meeting point at the appointed time, and the bus was not there for a long time. Fortunately, it arrived late, as it often happens in Spain, and picked us up right at the hotel door.
The trip to the mountains took us about two hours. On the way we admired numerous towns and villages, plantations of aloe and bananas. We saw different shores. At every stop, someone of a new nationality joined us. Together with Ala, we played predicting which country he comes from and we bet on the answers.
Numerous beautiful, majestic hotels stretched along the coast. I honestly admit that I could buy a room in such a palace someday, it must be an excellent experience.
The higher up the hill, the more dizzy it got. The pressure was jumping like crazy and if it wasn't for the break for a little coffee, probably everyone would have fallen asleep. Our guide in an interesting way told the history of the formation of the island, described local traditions and specialties. The views along the way were heavenly. In particular, when we reached the very top and saw the whole "savanna" panorama. Peace and quiet, the sound of the wind, few plants and pleasant rays of the sun on your cheeks. Sand colored with various minerals from red, through yellow to green. Tiny lizards running between your feet. Rock mushrooms similar to those I saw in Israel. It was nature, its beauty and majesty that surprised us in this undiscovered part of the island.
We went for a two-hour walk among wonderful rocks and bumps. Climbing the stones, we relaxed our soul and mind. We took some interesting photos and just enjoyed this special moment.
The next item on the agenda was rock mushrooms. There we also walked and admired a slightly different structure and landform. We felt like little ants at the foot of huge rocks.
We finished the whole trip with a two-hour return journey. Tired but happy, we slept through it almost all the time.
In Santa Barbara we ate a fruit lunch and rested a bit. At 6 pm we picked up our friend Michał, who flew to Tenerife especially for us. We spent the rest of the day together. The program included, among others: going out for delicious Italian pizza and sangria, swimming topless in the stormy sea and sunbathing on hot rocks. A day full of impressions and new experiences ended with a screening film.

June 11, 2021
Getting up at seven, a quick coffee shower and we set out for new adventures. We have no time to lose. Every moment is precious here.
Our group set off in search of bus tickets. It is worth adding at this point that buying them in Tenerife is not easy. There are no machines to buy them, you can't buy them from the driver, only some selected stores have them in their offer. You need to buy a special card and top it up with money. Then, when entering the bus, the card must be unpicked, it is also done when leaving. On this basis, the appropriate amount is debited from the account.
After an hour of searching for a ticket shop, we found our little gems in one tiny one. Satisfied, we set off on a trip to Siam Park. Half an hour by minibus among beautiful colorful plants. Then another hour's walk along unknown roads and golf corners.
We arrived at the water park around 11:00. We had purchased tickets online, so we didn't have to wait in line and got in quickly.
The place was beautifully decorated. It looked like heaven on earth. Wild vegetation overhead, real, fragrant flowers and lizards. Each attraction was made in a different style and beautifully complemented the whole landscape. Spanish music blaring from tiny speakers added to the charm even more. We felt there like in another world. In addition, it is worth adding that everyone could find something for themselves there - many slides for children, adults, extreme and for larger groups of friends as well.
Our madness began calmly with rafting on a winding river. We splashed in the rushing water and sunbathed. Then we took in all the sights one by one. The best were the group ones where we could all go down together.
Here are the names of the ones I liked the most:
*Mekong Rapids
*The Wave Palace
*Naked Racer
*Singh
*Tower of Power
In the break between the descents, we went for a small snack in one of the restaurants. Then we lay down on a beautiful "Hawaiian" beach and sunbathed. At the end, we left all the extreme attractions marked with a red dot. I will describe here the most exciting Tower of Power.
A slide 28 meters high, where you can reach speeds of up to 80 km/h to end your visit with a giant aquarium with sharks and manta rays. Me and Michał dared to go down and we didn't regret it.
We were in Siam Park until closing time at 6 pm. We spent the evening in Las Americas. We had a delicious lunch at the Merlion Chinese Restaurant overlooking the ocean.
The food was delicious and so were the drinks. After lunch we went for the last shopping and a walk along the coast. We sat on our towels and watched the sun go down with big smiles on our lips.
Later in the evening friends came over and we organized a farewell party on the beach together. We danced, talked and laughed.
Around two o'clock we took a taxi back to our hotel. And this is how we said goodbye to the last day in the unearthly Tenerife.

June 12, 2021
The last morning in Tenerife was chaotic. We rushed to get ready and drank our morning tea. At ten o'clock we agreed to perform an antigen test, which was required to return to Poland. The test itself took literally a moment, the result appeared after two minutes. Fortunately, we all had a negative one and were able to return without any problems. I will add that the price of such a test in Tenerife is thirty-five euros.
On the way back, Noemi called us and told us that our hotel day is not, as we thought, until twelve, but until ten. We quickly ran to the room and packed our bags in fifteen minutes. Just checking out and completing the necessary formalities took a lot of time and caused some stress. In the end, everything was sorted out.
We spent our last day on the island visiting our favorite Italian restaurant Harbor Lights Dolce Vita.
We were tempted by regional coffees: cortado, baraquitto and iced americano. We savored the taste, watching the rough waves and listening to the sounds of the roaring wind. Something beautiful !
We went for a farewell walk along the coast. For the last time we sat down on the golden sand and enjoyed the last rays of the Spanish sun together. We swam in the ocean.
Michał bought chocolate, which under the influence of high temperature melted in his backpack. Therefore, I decided to make my dream come true and I did a hand and leg massage with it. A very pleasant experience, I recommend you try it. The skin became smooth and fragrant.
We took a spacious taxi to the airport. There we checked in at an express pace, repacked our suitcases, ate and got on the plane. It was immediately noticeable that you were flying with Poles. The flight passed quickly, we didn't even look back, and our eyes saw equally beautiful, slightly less sunny Warsaw.

Overall, I think this trip was one of my favorite. Incredibly spontaneous and unique. During it I had amazing adventures, I got to know myself from a different side, I got to know a new, wonderful Spanish culture and customs, I met amazing people, and most importantly I spent the best holidays with the best people. Thank you with all my heart, I sincerely hope that someday we will do it again. 
Tenerife - wait! You will see me again for sure.
 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

Formularz subskrypcji

Dziękujemy za przesłanie!

©2020 by altertravel. Stworzone przy pomocy Wix.com

bottom of page